Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Na stadionie zabiła fuszerka

Robert Biskupski 19-01-2010, ostatnia aktualizacja 20-01-2010 08:31

Źle zamontowany kosz na dźwigu i brak nadzoru były przyczyną śmierci dwóch budowlańców na Stadionie Narodowym – ustaliła Państwowa Inspekcja Pracy.

Specjalny zespół powołany przez głównego inspektora pracy zbadał okoliczności wypadku z 1 grudnia 2009 r. Urwał się wtedy kosz z dwoma elekromonterami. Upadli na ziemię z 18 m. Jeden z nich zginął na miejscu, drugi – po kilku godzinach w szpitalu.

Okazało się, że pracownicy, którzy używali kosza, nie byli odpowiednio przeszkoleni, na miejscu nie było specjalisty (tzw. „hakowego“), w związku z czym operator żurawia nie miał prawa podnieść do góry klatki, w której znajdowali się dwaj pracownicy. Dodatkowo ogniwo kosza nie mieściło się na haku, więc – wbrew przepisom – zamontowano przedłużenie haka, które miało uszkodzone blokady.

– Uchybień jest mnóstwo – mówi szef komisji badającej wypadek Wiesław Bakalarz. – Zabrakło odpowiedniego nadzoru ze strony wykonawcy, osoby pracujące na wysokościach nie miały odpowiednich badań lekarskich, a żuraw nie był dopuszczony do pracy przez Urząd Dozoru Technicznego.

Operator dźwigu stracił uprawnienia, sprawa przeciw niemu trafiła do prokuratury. Do sądu złożono wnioski o ukaranie właściciela i szefa firmy obsługującej żurawia oraz brygadzisty, którego nie było na miejscu zdarzenia. – Szokuje mnie to, że służby odpowiedzialne za porządek na budowie tłumaczyły się, że w ogóle nie widziały, że kosz był w górze – mówi główny inspektor pracy Tadeusz Zając.

W chwilę po ogłoszeniu wyników dochodzenia PIP, oświadczenie wydał generalny wykonawca Stadionu Narodowego, Konsorcjum ALPINE-PBG SA – Hydrobudowa Polska SA. Przyznał w nim, że przyczyną wypadku był błąd człowieka, lecz zaprzeczył, by na budowie brakowało odpowiedniego nadzoru, gdyż... podwykonawcy składają mu oświadczenia. – Wykonawca nie powinien wierzyć im na słowo, powinien to sprawdzać – mówi koordynator ds. Euro 2012 w PIP Waldemar Spólnicki.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane