Koniec fabryki Kamlera
Z powierzchni ziemi zniknęły mury fabryki Kamlera na Woli – zabudowań, w których podczas Powstania przez sześć dni znajdowała się Komenda Główna Armii Krajowej.

Odbudowany z wojennych zniszczeń obiekt służył do 1985 roku, po czym przez ćwierć wieku mało kto się nim interesował. Alarm podniesiono, gdy właściciel terenu, aby wybudować w tym miejscu domy mieszkalne, postanowił zburzyć stare mury.
Wyobraźmy sobie taką sytuację – po trzydniowym (jak zakładano) Powstaniu oczyszczono stolicę z Niemców. Wkraczające wojska sowieckie są witane przy mostach przez polskich oficerów, którzy natychmiast zostają aresztowani. Wtedy to w fabryce Kamlera barykaduje się Komenda Główna i w otoczeniu oddziałów Kedywu broni się przed Armią Czerwoną. Przez radiostacje wzywa pomocy zachodnich aliantów...
To nie żadna fantazja, a prawdziwy plan opisywany przez wielu oficerów AK, w tym Jana Nowaka-Jeziorańskiego w książce „Kurier z Warszawy”, a także w opracowaniu Marka Neya-Krwawicza „Komenda Główna Armii Krajowej 1939 – 1945”.
I to był jeden z podstawowych powodów ulokowania się AK w tym miejscu. Przewidywano, że opór oddziałom Armii Czerwonej będzie stawiany kilka godzin. A potem, poprzez cmentarze trzymane przez Kedyw, może uda się dotrzeć do Puszczy Kampinoskiej.
Fabryka
Początkowo Komenda Główna miała stacjonować na Mokotowie, ochraniana przez dyspozycyjny pułk „Baszta”, jednak na tydzień przed wybuchem Powstania stwierdzono, że to zła lokalizacja. I nie tylko z powyższego powodu, ale także z uwagi na możliwość odcięcia Mokotowa od Śródmieścia. Co zresztą potem nastąpiło. Postanowiono więc ulokować się w fabryce mającej żelbetowe mury. Zajmująca ją firma należała do oficera Armii Krajowej ppor. Jerzego Kamlera, który dowodził 35-osobowym oddziałem złożonym z własnych pracowników.
Jak dowiedzieliśmy się od spadkobierczyni rodziny – pani Wincenty Kamler – zakład produkował przed wojną eleganckie meble dla instytucji rządowych. A podczas okupacji meble znacznie tańsze oraz inne przedmioty. Czasami były wyposażone w konspiracyjne rozwiązania – precyzyjne skrytki. – Mam w domu taki drewniany krzyżyk, mąż go otwierał, ale po jego śmierci nie potrafię już tego zrobić – mówi pani Kamler.
Nowa lokalizacja sztabu okazała się również nie najlepsza. W pobliżu stacjonowały silne posterunki niemieckie, a sam obiekt był zbyt oddalony od centrum i do tego jakby zawieszony w próżni, gdyż obok znajdowało się opustoszałe gruzowisko getta.
Fabryka Kamlera w rzeczywistości nią nie była. Powstała przed I wojną światową jako Fabryka Mebli Stylowych i stale rozbudowywała się. Zajęła teren między Dzielną 72 a Pawią 67. Przekształcenia własnościowe, związane między innymi z plajtą wytwórcy, sprawiły, że budynki zwano fabryczką Szczerbińskiego. W jej murach ulokował się też zakład Kamlera. O ile w najlepszym okresie na tym terenie pracowało ponad 400 osób, o tyle u Kamlera nie zatrudniono nawet jednej czwartej. Pułkownik Felicjan Majorkiewicz napisał we wspomnieniach, że znajdowała się tam jeszcze fabryczka Szebeko. Wszystko przemawia za tym, że ostatnia nazwa tego miejsca – fabryka Kamlera – została wprowadzona do historii przez meldunki i wspomnienia oficerów AK, którzy przebywali tam sześć dni. Od jesieni 1940 roku budynek znajdował się na terenie getta i tak było przez półtora roku, aż do kwietnia 1942 r., kiedy to teren ten wyłączono z dzielnicy żydowskiej. Powodem było wykorzystywanie przez Niemców budynków sąsiedniego Monopolu Tytoniowego oraz pobliskich obiektów magazynowych. Mieszkających wokoło Żydów wysiedlono i zbudowano mur wzdłuż Pawiej oraz Dzielnej, do numeru 62. Wjeżdżało się tam tylko od strony Okopowej. Dopiero po likwidacji getta dostęp do fabryki Kamlera stał się możliwy z każdej strony. Podczas okupacji w części zabudowań Niemcy ulokowali magazyn mundurowy i wytwórnię czapek zimowych.
Główny, trzypiętrowy budynek miał kształt litery C, przylegającej do Dzielnej. Na tyłach znajdowały się niższe zabudowania. Całość została uszkodzona podczas Powstania i odbudowana z dostępnych po wojnie materiałów (co uwidoczniło się podczas prac rozbiórkowych). Do połowy lat 80. mieścił się tam zakład Aparatury Laboratoryjno-Medycznej.
Walka
Wydarzenia, jakie zaszły w fabryce Kamlera 1 sierpnia 1944 roku i w ciągu następnych dni, były za PRL-u opisywane zdawkowo. Niestety, nawet późniejsze relacje okazały się niespójne i często sprzeczne ze sobą.
Wiadomo na pewno, że fabryka do obrony przed Niemcami przygotowana nie była. Oficerowie KG AK schodzili się na Dzielną 72 przez cały dzień 1 sierpnia. Zajęli sale na pierwszym piętrze, a spali w pomieszczeniach biurowych (wbrew relacjom, w fabryce nie było mieszkania właściciela). Na godzinę przed wybuchem Powstania do niemieckiego magazynu przyjechało kilku strażników kolejowych. Brama stała otworem, a żołnierzy AK z oddziału ppor. Kamlera ukryto. Pech chciał, że jeden z Niemców wszedł do sąsiedniego pomieszczenia i zobaczył uzbrojonego powstańca z opaską na ramieniu. Wywiązała się strzelanina, w wyniku której ocaleli strażnicy zbiegli i usiłowali odjechać samochodem, jednakże wjechali w latarnię. Wtedy to Niemcy z budynków Monopolu otworzyli ogień, wysłali patrole, a od wschodu wyszła tyraliera. Zdarzenia te opisuje dowódca AK gen. Tadeusz Bór-Komorowski. Zapowiedziana silna osłona Kedywu nie nadeszła i doszło do tego, że najwyżsi stopniem oficerowie Komendy Głównej strzelali przez okna z pistoletów oraz rzucali granaty.
Główna radiostacja AK nie była w stanie działać, gdyż brakowało części, a poza tym żelbetowy budynek okazał się tzw. puszką Faradaya, tłumiącą fale radiowe. W tej kwestii relacje są sprzeczne, wiadomo, że pierwsze meldunki do Londynu o wybuchu Powstania wysłano dopiero przed południem drugiego dnia walk. Stało się to możliwe po nocnym odblokowaniu fabryki przez nadeszły wreszcie oddział Kedywu. Radiostacja przeniosła się na drugą stronę Okopowej.
Wbrew obiegowej opinii Komenda Główna nie dowodziła Powstaniem (poza nielicznymi rozkazami), stąd jej łączność z resztą oddziałów nie była rzeczą najważniejszą (funkcjonowała sporadycznie i to przez łączników, m.in. płk. Majorkiewicza). Faktycznym dowódcą Powstania był komendant Okręgu AK Warszawa płk. Antoni Chruściel.
Koniec
Po pięciu dniach, kiedy Niemcy przebili się wzdłuż Wolskiej do placu Teatralnego, Komendzie AK zaczęło grozić odcięcie od reszty powstańczych wojsk. W tym czasie na prawym brzegu Wisły, w rejonie Okuniewa, zaczęła wygasać bitwa pancerna i jasnym się stało, że Sowieci do Warszawy szybko nie wejdą. Przebywanie w fabryce Kamlera przestało być politycznie celowe i bezpieczne, podjęto więc decyzję o przenosinach na ulicę Barokową koło Ogrodu Krasińskich. Marsz ochraniał oddział ppor. Jerzego Kamlera (zginął 13 sierpnia 1944 roku).
Budynki przy Dzielnej opustoszały. Nie zostały zburzone przez Niemców ani przez Sowietów. Dokonał tego dopiero nowy właściciel.
Dodaj swoją opinię lub napisz na czytelnik@zw.com.pl
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.