Ramki z życia także paranormalnego
Ilustrator, scenarzysta, miłośnik abstrakcji. Dennis Wojda. Jego „366 kadrów” wyda WAB. Artysta rozpoczyna też prace nad opowieściami o nawiedzonych warszawskich domach.
Zaczęło się od drugiego syna. Tuż po urodzeniu malec nie chciał zasypiać inaczej jak tylko na ramieniu ojca. Gdy po kilku miesiącach wreszcie zadomowił się w łóżeczku, zapracowany Dennis odkrył, że ma wieczorem kilkadziesiąt minut wolnego czasu. To wystarczy, by narysować jeden kadr.
Pantofle i duchy
O czymś w pełni autorskim myślał już wcześniej. – W dniu moich urodzin stwierdziłem, że czas zrobić coś z życiem, choćby przygotować własny komiks – mówi Dennis.
Własny, bo dotychczas Wojda występował najczęściej jako scenarzysta. Pierwszy bardzo zgrany duet stworzył z Krzysztofem Gawronkiewiczem. Wspólnie wykreowali surrealistyczny świat Mikropolis – przedziwnego miasteczka, krzywego zwierciadła rzeczywistości. Choć albumy „Przewodnik turystyczny” oraz „Moherowe sny” ukazały się dekadę temu, do dziś zachwycają świeżością zarówno treściowo, jak i graficznie. Mimo że kolejnych wspólnych wydawnictw brak, panowie nie zerwali współpracy. – Krzysztof ma mało czasu i pracuje zrywami.
Raz na jakiś czas siada i rysuje. I tak mamy rozgrzebane dwa, a nawet trzy projekty – mówi Dennis. Drugi współpracownik scenarzysty to łódzki komiksiarz i muzyk Krzysztof Ostrowski. Panowie stworzyli obrazkową opowieść „Telefon” do wydanej przez Muzeum Powstania Warszawskiego antologii „44”, a także przygotowali album „Nadzwyczajni. Pantofel panny Hofmokl”. Praca nad scenariuszem komiksu o historii sprawiła, że Wojdzie przyszedł do głowy pomysł na kolejny projekt.
– To mają być opowieści o nawiedzonych warszawskich domach, oparte na relacjach świadków – wyjaśnia twórca. I dodaje, że kilka miejsc już ma na oku. Pierwsze to Archiwum Akt Dawnych. W czasie Powstania był tu szpital – pacjentów wymordowano. Dziś strażnicy budynku mówią o dziwnych hałasach w nocy i zapalających się samoistnie światłach. Kolejna jest stara willa na Ochocie, w której nikomu nie udaje się dłużej mieszkać z powodu negatywnej energii.
Nie wiadomo, czy zbiór, nad którym Dennis będzie pracował w tym roku, także sam zilustruje. Choć wychodzi mu to dobrze, przyznaje, że nadal czuje się bardziej scenarzystą niż rysownikiem komiksowym. Jednak już podjął się takiego zadania. Od marca 2010 roku publikuje w odcinkach w Internecie własną opowieść graficzną – „366 kadrów”. Można ją oglądać na stronie 366kadrow.blogspot.com.
Puzzle ze strzępków
– Robię to sam, bo to bardzo osobista historia. Gdyby ktoś przyszedł do mnie z takim scenariuszem, nie umiałbym tego narysować – mówi. Komiksowy blog zaczyna się od ramki pokazującej samego Dennisa jako niemowlaka. Na kolejnych 309 obrazkach (taki jest stan na dziś, komiks jeszcze nie jest zamknięty) autor pokazuje okruchy z życia rodziny. Całość kreślona jest tzw. czystą linią (wystarczy zajrzeć do komiksowych przygód Tintina albo do zeszłorocznej rewelacji – „Ran wylotowych” Rutu Modan, a będzie wiadomo, o co chodzi). Czarny tusz i białe tło dopełniają chłodne niebieskie akcenty. To inspiracja zaczerpnięta z komiksu „Fun Home” Alison Bechdel. Jednak klimat całości jest na tyle wyjątkowy, że trudno dopatrywać się kopiowania.
– Gdy już wiedziałem, że chcę zrobić komiks samodzielnie, musiałem wymyślić sposób prowadzenia fabuły. Nie potrafię trzymać dyscypliny, zatem forma od początku była otwarta. Zacząłem od siebie, bo myślałem, że będzie to opowieść o moim dzieciństwie, która przejdzie w surrealizm, ale nie wyszło – z rozbrajającą szczerością przyznaje artysta. Pełne magii opowiastki przypominają puzzle – z każdym elementem wyłania się obraz pokręconych losów ludzi połączonych więzami krwi. Przodkowie Dennisa przyjechali do Warszawy z Rosji, rodzice wyemigrowali do Szwecji, on sam przyjechał do Polski na studia i odnalazł tutaj miłość swego życia...
Wojda przywołuje strzępki wspomnień i przekazuje je obleczone już we własne wyobrażenia.
– Moja rodzina jest skryta. Opisuję urywki, które usłyszałem jako dziecko – przyznaje twórca. – Moi rodzice są podobni do bohaterów filmu „Niewinni czarodzieje” – w latach 60. ubiegłego wieku byli bardziej wyluzowani niż młodzież teraz. Nigdy też nie interesowała ich historia familii.
On jest jedynym, który postanowił zachować pamięć o tym, co było. – Przeprowadzałem rozmowy, nie mówiąc bliskim, po co to robię, ale szybko się zorientowali – mówi. – Teraz śledzą uważnie rozwój projektu i... czasem się bulwersują, że coś nie tak wyglądało. Bo dla Dennisa większe od konkretnych faktów znaczenie ma atmosfera. Płynnie i niechronologicznie przechodzi od jednej historii do drugiej – w ten sposób z prywatki po koncercie The Jimi Hendrix Experience w latach 70. przenosimy się na podwórka Grochowa tuż po wojnie, zaś wspomnienia z czasów walk w Warszawie przechodzą w opowieść o narodzinach Dennisa i zespole muzycznym jego ojca.
Chociaż Wojda nie zakładał istnienia swojej opowieści poza Internetem, właśnie znalazł się dla niej wydawca. Na polski rynek komiksów chce dzięki „366 kadrom” wejść WAB. Ostatni rysunek w serii pojawi się niedługo, album trafi do księgarń dopiero w 2012 roku. Ale warto na niego poczekać.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.