Znów rozpada się zabytek
Dworek Szuszkiewicza, jeden z najcenniejszych praskich obiektów, w każdej chwili może runąć. PKP, właściciel zabytku, nie planuje remontu. Szuka nabywcy, który kupi budynek w obecnym stanie.
Liczący prawie 90 lat dom przy ul. Wileńskiej 2/4, znajdujący się na tyłach gmachu PKP, jest jednym z najstarszych przykładów stylu dworkowego w Warszawie. Powstał w 1921 roku na zlecenie Warszawskiej Dyrekcji Kolejowej.
Nowy, ale stary
– Zbudowany został z cegieł po rozebranym Dworcu Petersburskim. Materiał pochodził z tego samego okresu, co wyburzona niedawno XIX--wieczna praska parowozownia – mówi Janusz Sujecki, wiceszef Muzeum Warszawskiej Pragi.
W latach 60. w domu znajdowało się laboratorium lecznicy kolejowej, potem przychodnia, a przez osiem ostatnich lat gabinet weterynaryjny. Obrońców zabytków niepokoi fatalny stan dworku.
– Rozpadają się cegły, a w odchodzący od ścian tynk wdziera się grzyb. Dom ma uszkodzone rynny i dach. Trzeba jak najszybciej rozpocząć remont, bo pozostawienie go w obecnym stanie w każdej grozi chwili zawaleniem – alarmuje Janusz Sujecki.
Tymczasem kolej planuje pozbycie się niewygodnego obiektu. Pod koniec lipca rozstrzygnie się przetarg ogłoszony przez właściciela już trzeci raz.
– Wcześniej nie było na niego chętnych. Nie ukrywamy, jaki jest jego stan techniczny – przyznaje Damian Wyrkowski, naczelnik Wydziału Marketingu i Obrotu Nieruchomościami PKP.
Kolej nie planuje modernizacji ani zabezpieczania obiektu. – Nie mamy na to pieniędzy – mówi Wyrkowski. Cena wywoławcza za dworek to 2 mln 400 zł.
Jak scenariusz filmowy
Dworek jest interesujący nie tylko ze względu na walory architektoniczne, ale i historię związaną z jego twórcą. Zaprojektował go Wacław Szuszkiewicz, architekt zaangażowany w budowę prowizorycznego Dworca Wileńskiego. Willa przez 12 lat była jednocześnie jego pracownią i mieszkaniem. Drugą część pomieszczeń zajmował inżynier drogowy, który urządził w nim siedzibę swojego biura.
Projektant liczył na otrzymanie zlecenia wykonania gmachu dyrekcji PKP. Umowę jednak podpisano z Marianem Lalewiczem, profesorem Politechniki Warszawskiej. Rozgoryczony Szuszkiewicz wyjechał z Polski. Po 20 latach napisał z Kanady list do tygodnika „Stolica”, w którym nadal niepogodzony z losem twierdził, że wyrządzono mu krzywdę, zlecając projekt gmachu komuś innemu.
Wiekowy budynek nie figuruje niestety w ewidencji zabytków. Formalności, związane z nadrobieniem tego zaniedbania potrwają – od chwili złożenia wniosku u wojewódzkiego konserwatora zabytków – około miesiąca. Muzeum Warszawskiej Pragi i Zespół Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy zapowiada, że złoży taki wniosek już w tym tygodniu.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.