Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Absurdalna komedia o krwiożerczych owcach

Rafał Świątek 22-07-2008, ostatnia aktualizacja 22-07-2008 20:25

Film jest brawurowym pastiszem horrorów o zombi i wszelkiej maści potworach. Na pastwiskach Nowej Zelandii pasie się kilkadziesiąt milionów owiec. Debiutujący w długometrażowej fabule Jonathan King postanowił pokazać, co by się stało, gdyby te potulne zwierzęta… zamieniły się w krwiożercze mutanty! Wygraj bilet na "Czarną owcę"!!

Jonathan King postanowił pokazać, co by się stało, gdyby te potulne owieczki zamieniły się w krwiożercze mutanty
źródło: internet
Jonathan King postanowił pokazać, co by się stało, gdyby te potulne owieczki zamieniły się w krwiożercze mutanty

Henry Oldfield (Meister), który w wyniku traumatycznego wydarzenia z dzieciństwa panicznie boi się owiec, przyjeżdża po latach na rodzinną farmę, by sprzedać swe udziały zarządzającemu nią bratu Angusowi (Feeney). Ten w tajemnicy prowadzi nielegalne genetyczne eksperymenty – pragnie wyhodować rasę o niepowtarzalnej wełnie. Tymczasem na farmę dostaje się dwójka obrońców praw zwierząt, Experience (Mason) i Grant (Driver), zamierzających zdemaskować Angusa. Przez przypadek uwalniają owieczkę, która okazuje się żądnym krwi monstrum – niczym „Obcy. Ósmy pasażer Nostromo".

Na dużym ekranie straszyły już różne dziwolągi – od wampirów i wilkołaków na zmutowanych pomidorach kończąc. Jonathan King inteligentnie te filmy wykpiwa. Już sam widok owiec rzucających się ludziom do gardła wywołuje śmiech i przypomina skecz Monty Pythona o krwiożerczym króliku. Reżyser nasyca opowieść czarnym humorem, a przy okazji przewrotnie cytuje klasykę kina grozy.

Dlatego pogryzieni przez owce bohaterowie zamiast zamienić się w żywe trupy, jak w horrorach George'a A. Romero, przeistaczają się w bezrozumne, wielkie bydlęta. W powietrzu fruwają flaki, kończyny, krew leje się strumieniami – co jest żartobliwym hołdem dla wczesnych filmów Sama Raimiego („Martwe zło") i Petera Jacksona („Martwica mózgu").

King pokazał najgorszy koszmar nowozelandzkich farmerów. Ciekawe, jak zareagują na „Czarną owcę" polscy hodowcy?

Czarna owca. Nowa Zelandia 2006, reż. Jonathan King, wyk. Natan Meister, Peter Feeney, Daniele Mason, Oliver Driver

Dla naszych Czytelników mamy 4 podwójne zaproszenia na specjalny pokaz filmu "Czarna Owca", który odbędzie się w środę 23 lipca o godzinie 18.30 w kinie Luna. Oprócz tego, do wygrania 8 par kolczyków i 10 toreb.

Wystarczy wysłać na adres prezent@zw.com.pl do godzinny 12.00, w środę 23 lipca, e-mail o tytule: "owca-film", "owca-kolczyki" lub "owca-torba". Spośród wysłanych zgłoszeń rozlosujemy zwycięzców.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane