Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Matki, córki, siostry, czyli wspólna gra

Agnieszka Rataj 24-08-2011, ostatnia aktualizacja 30-08-2011 09:41

„Po co są matki?” – to prowokacyjne pytanie jest tytułem najnowszej sztuki w Polonii. Odpowiedzieć na nie będą próbowały Joanna Żółkowska i Paulina Holtz, czyli rodzinny duet aktorski. Niejedyny w warszawskich teatrach.

Paulia Holtz i Joanna Żółkowska – córka i matka prywatnie i na scenie
autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa
Paulia Holtz i Joanna Żółkowska – córka i matka prywatnie i na scenie

W tej komedii Hindi Brooks urlop spędzany wspólnie przez matkę i córkę okaże się nie tyle okazją do relaksu, ile próbą odbudowania rodzinnego porozumienia. Obie kobiety w pewnym momencie zostały same. Są na życiowym zakręcie i raz jeszcze muszą przyjrzeć się dotychczasowym decyzjom.

Na scenie pojawią się Joanna Żółkowska i Paulina Holtz, czyli prywatnie matka i córka.

Przerażenie? Nie

Aktorki razem grały do tej pory m.in. w „Kieszonkowym atlasie kobiet" w Teatrze Powszechnym, ale pierwszy raz na scenie łączy je relacja podobna do życiowej. Jednak obie podkreślają, że bohaterki Hindi Brooks nie przypominają ich samych.

– Są jednak tak samo barwne – mówi reżyserujący prapremierę w Polonii Robert Gliński. – I świetnie odnajdują się w języku autorki: dowcipnym, złośliwym, ale niezwykle celnie pokazującym współczesny świat, w którym uczucia zawsze dopominają się o swoje.

– Moje koleżanki aktorki były przerażone, kiedy opowiadałam im o pomyśle wspólnej pracy z mamą – mówi Paulina Holtz. – A ja czułam się w tej sytuacji bardzo komfortowo. Mama, inaczej niż ta sceniczna, nie ocenia mnie bez przerwy, nie krytykuje, potrafimy się przyjaźnić. Brooks pokazuje natomiast kobiety, które trochę zapomniały o swojej emancypacji, prawie do głosu i decydowania o swoim życiu.

U autorki nie ma wielkich prawd feministycznych ani wściekłego ataku na mężczyzn, ale pochwała kobiecej przyjaźni, którą warto pielęgnować.

– Przyjaźni między matką i córką, w której jest miejsce na opiekę, ale też brak poczucia winy i przytłoczenia przez drugą osobę – dodaje aktorka.

Przeżywanie? Tak

Joanna Żółkowska i Paulina Holtz to niejedyny duet artystyczno-rodzinny, który możemy oglądać na warszawskich scenach. W „Generale" w teatrze IMKA pojawiają się w trudnej relacji ojciec – córka Natalia i Marek Kalitowie. Joannie Szczepkowskiej w planowanym pierwotnie jako monodram projekcie „ADHD i inne cudowne zjawiska" pokazywanym w Instytucie Teatralnym partneruje córka Hanna Konarowska.

– Nie jestem do końca przekonana, że udaje się oddzielić w pełni relacje prywatne od zawodowych, ale jednocześnie wydaje mi się, że tego rodzaju twórczość poprzez większą odpowiedzialność i szczególny rodzaj porozumienia może zyskać na głębi – mówi Natalia Fijewska-Zdanowska, która razem ze swoimi siostrami – Zuzanną i Agatą – założyła Fundację Artystyczną Młyn. Tu najczęściej reżyseruje i jest autorką wystawianych tekstów.

Rodzeństwo ma na swoim koncie m.in. spektakl „Siostry" – o toksycznym związku dwóch tytułowych bohaterek z mocno zaburzonym pseudoartystą.

– Jest nam w pracy łatwiej, bo potrafimy dogadać się bardzo szybko. Mamy te same definicje dla różnych pojęć, które dla kogoś z zewnątrz wymagają objaśnienia – mówi Fijewska-Zdanowska. I dodaje, że trudne jest natomiast wyjście poza prywatne role życiowe i traktowanie członków rodziny bardziej jako współpracowników.

– Na pewno, kiedy oglądam nasze przedstawienia, przeżywam je mocniej niż jakikolwiek inny reżyser, niezwiązany prywatnie z aktorami na scenie – mówi Fijewska-Zdanowska.

Czy dzięki pozateatralnym emocjom wprowadzonym na scenę Polonii łatwiej będzie się widzom dowiedzieć, po co są matki? Dla Joanny Żółkowskiej odpowiedź jest prosta.

– Matki są zdecydowanie po to, żeby kochać, a cała reszta jakoś zawsze się ułoży – śmieje się aktorka.

 

„Po co są matki?" – teatr Polonia, ul. Marszałkowska 56, tel. 22 622 21 32 premiera: niedziela (28.08), godz. 20 bilety 30 – 80 zł

Życie Warszawy

Najczęściej czytane