Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Pięciu ładnych chłopców na scenie

Jacek Marczyński 12-11-2008, ostatnia aktualizacja 12-11-2008 21:53

Z naiwnej opowiastki o kulisach show-biznesu Tomasz Dutkiewicz zrobił w teatrze Komedia zadziwiająco dobre przedstawienie.

Teatralna historia boybandu ma szczęśliwy finał
autor: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa
Teatralna historia boybandu ma szczęśliwy finał

Peter Quilter święci dziś na świecie triumfy jako autor sztuki „Boska!”, u nas popularnej dzięki Krystynie Jandzie. Kiedy pisał „Boyband”, był teatralnym debiutantem. Ale dobrze znał temat i rzemiosło, bo musicali o życiu estradowych gwiazd do tej pory powstały setki.

Schemat jest zawsze ten sam: bohaterowie są zmęczeni karierą zabijającą ich osobowość, zatem buntują się, by pozostać sobą. W rzeczywistości show-biznes szybko pozbywa się takich niepokornych artystów. Za drzwiami czekają przecież kolejni chętni i gotowi na wszystko, byle odnieść sukces. W musicalu mamy szczęśliwy finał.

U Quiltera też mamy happy end. Chłopcy z zespołu odnoszą zwycięstwo nad menedżerem, który traktował ich jako produkt. Będą więc mogli decydować o swym życiu.

Żaden z prawdziwych boybandów na taki bunt nie mógł sobie pozwolić, bo każdy został sztucznie wykreowany dla rozmarzonych nastolatek. A ładni chłopcy, gdy zbytnio dorośli, wypadali z obiegu i tylko nieliczni – jak Justin Timberlake – zrobili kariery.

O tym Peter Quilter już nie opowiada. Dlaczego więc jego sztukę ogląda się z przyjemnością? Bo sama jest jak boyband. Pięciu fajnych, młodych facetów na scenie zawsze budzi sympatię. Na dodatek autor skorzystał z muzycznych hitów autentycznych grup (Take That, Backstreet Boys czy Westlife). Widz dostał więc sprawdzony towar z gwarancją.W teatrze Komedia resztę dodali reżyser i wykonawcy. Tomasz Dutkiewicz poprowadził spektakl w dobrym tempie i na małej scenie stworzył roztańczone widowisko. Dowiódł przy okazji, że łatwo jest stworzyć boyband, bo po kilku tygodniach prób jego aktorzy zachowują się jak estradowi profesjonaliści.

Najlepiej śpiewa Marcin Mroziński (Sean), aktorsko ciekawie prezentują się Michał Kruk (Danny) oraz Maciej Radel (Matt). Dobry drugi plan tworzą Tomasz Bacajewski (Adam) i Jarosław Derybowski (Jay). Dojrzałość wnosi zaś Jan Jankowski w roli cynicznego menedżera.Chciałbym, aby Quilter napisał też sztukę o spotkaniu po latach bohaterów z boybandu. Zapewne zgorzkniałych i nie mniej zagubionych niż na początku krótkiej kariery. To znacznie ciekawszy temat.

„Boyband”, reż. Tomasz Dutkiewicz, teatr Komedia, ul. Słowackiego 19a, rezerwacje: tel. 022 833 68 80, kolejny spektakl: 4 grudnia, godz. 19.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane