Gdzie są te groby?
Historia doświadczyła nasze miasto mnóstwem bitew rozgrywających się w jego okolicach. Pozostały po nich cmentarze wojskowe, które zniszczyliśmy albo o nich zapomnieliśmy!
Oficjalne uroczystości rocznicowe gromadzące tysiące ludzi stwarzają wrażenie, że dbamy o przeszłość oraz pamięć. Nic bardziej mylnego. Z Cmentarza Wojskowego na Powązkach zniknęło 23 550 grobów z czasów I wojny światowej! I nikt nie wie, co się z nimi stało. Podobnie w zapomnienie poszły dziesiątki cmentarzy położonych wokół Warszawy, na których leżeli żołnierze od czasów szwedzkiego potopu, po ostatnią wojnę. Po prostu wymierali ci, którzy się tymi miejscami opiekowali, potem czas robił swoje, upadały krzyże, ziemia osuwała się i po latach okazywało się, że ten kawałek gruntu jest komuś potrzebny.
Carscy i pruscy
Najbardziej zagadkową historią są losy Cmentarza Wojskowego na Powązkach. Otwarty został, jak twierdziły gazety, w roku 1913 na potrzeby rosyjskiego garnizonu. Kiedy jeszcze panował pokój, „każdy żołnierz chowany był w oddzielnej trumnie” – tak opisywał „Kurier Warszawski”. Jak się okazało, tylko do czasu, gdyż już na początku wojny kładziono ich w trzech warstwach. Tych zwłok było 18 700, a miejsce to określano jako „wały pokrywające stosy trupów, zwożonych z okolic Warszawy”. Ciała leżały przy końcu głównej alei, po lewej stronie.
Natomiast po prawej stronie, tuż przy wejściu (tak podała w roku 1923 „Polska Zbrojna”), były szczątki 4850 żołnierzy armii pruskiej i austrowęgierskiej. A co z Polakami? Otóż pisano wówczas, że katoliccy żołnierze carscy leżą ze wszystkimi, ale na wydzielonym miejscu, natomiast wśród wojsk drugiej strony jest wielu poznaniaków i Górnoślązaków.
W roku 1915 „Kurwar” przypominał „o kwaterze kryjącej zwłoki polaków (pisownia oryginalna!), których już setki tam pochowano, ludność warszawska pamiętać winna podczas święta zmarłych”. Nie pamiętała. Dziś znaleźć można tylko dwa groby żołnierzy carskich... Nie natrafiliśmy na informację, co się stało z resztą (nie ma dokumentów, że odbyła się tam jakaś ekshumacja), ale z przekazów wynika, że po roku 1945 teren splantowano spychaczem i przeznaczono na nowe pochówki.
Cmentarz bardzo starodawny
Najstarszy warszawski cmentarz wojskowy istnieje do dziś, choć jest mocno okrojony – to przykościelny teren na tzw. Kamionku. W roku 1937 „Gazeta Polska” podała, że jest najstarszym cmentarzem miasta, istniejącym od XIII wieku. W XV wieku uważany był za dawny, a w XVII „mówiono o nim jako o cmentarzu bardzo starodawnym”. Chowano tam żołnierzy polskich już za czasu potopu, potem okazjonalnie z różnych wojen, następnie z obrony miasta w roku 1794 (zachowała się mogiła generała Jakuba Jasińskiego), z walk z Austriakami w roku 1809, z bitwy pod Olszynką Grochowską i bohaterów powstania styczniowego zmarłych po latach.
Chowano tam też muzułmanów z armii carskiej. Cmentarz ten nieczynny jest od roku 1887. W międzywojniu chciano tam stworzyć jeden ze stołecznych panteonów chwały narodowej, ale na projektach się skończyło. Miejsce warte obejrzenia i zadumy.
Oprócz Kamionka mieliśmy w mieście jeszcze kilka innych miejsc pochówku dawnych wojskowych. Z mniej znanych wymienić trzeba Cmentarz Świętokrzyski w rejonie dzisiejszych ulic Emilii Plater i Wspólnej, założony pod koniec I Rzeczypospolitej. Chowano na nim żołnierzy z czasów Księstwa Warszawskiego. Po roku 1883 został mocno okrojony i na tym terenie postawiono kościół św. Piotra i Pawła, zwany od nazwy parafii kościołem św. Barbary.
Nieopodal, na terenie obecnej Politechniki Warszawskiej, był cmentarz z czasów powstania listopadowego, nieogrodzony, mający tylko żywopłot z grabiny. Popadał w ruinę i pod koniec XIX wieku „dla wyrównania zapadłych mogił, zimą wozy składały tu błoto i nieczystości uliczne, latem zaś pasały się konie, krowy i trzoda”.
Podczas rozbudowy Politechniki (w rejonie obecnej ulicy Chałubińskiego) natrafiono na sporo kości. Jak podawały gazety w roku 1930, leżały one potem pod płotem. Wówczas podchodzono do ludzkich szczątków nader pragmatycznie – nie przeprowadzano żadnych badań, tylko składano wszystko do worków i zakopywano pod murami dużych nekropolii. Mniejsze nie chciały ich przyjmować, gdyż nie starczało potem miejsca na bieżące, lokalne pogrzeby.
Z ciekawostek wspomnieć należy jeszcze o zupełnie zapomnianym cmentarzu z czasów, gdy Warszawa była w zaborze pruskim. Otóż między rokiem 1797 a 1806 zmarłych wojaków niemieckich chowano na Cmentarzu Ujazdowskim, który znajdował się w rejonie dziesiejszego Ogrodu Botanicznego przy Agrykoli. Natrafiliśmy też na informację, że na nieistniejącym skwerze przy Grochowskiej koło Gocławskiej był cmentarz staroobrzędowców, na którym pochowano carskich kirasjerów poległych w roku 1830. Ich szczątki przeniesiono 40 lat temu na prawosławny Cmentarz Wolski.
Pierścień śmierci
Spacerując wokół Warszawy, odnaleźć możemy mnóstwo pojedynczych mogił, a nawet zapomnianych cmentarzy, głównie z I wojny światowej. Co ciekawe, niektóre z nich znajdują się w lasach, a inne nawet na terenach prywatnych. Jazgarzew, Reginów, Modlin, Siestrzeń – to tylko przykłady takich miejsc. I co ciekawe, niektóre są jedynym śladem po całkowicie dziś zapomnianym wydarzeniu, jakim było pierwsze podejście wojsk pruskich pod miasto w roku 1914 (potem Rosjanie je wyparli). Z różnych relacji wynika, że część zwłok została ekshumowana za niemieckie pieniądze w latach 30.
Wtedy to zaczęto tworzyć cmentarze narodowościowe. Jednym z nich jest włoski przy ulicy Marymonckiej, gdzie spoczywa teraz ponad 2 tys. ludzi z obu wojen. Utworzono go w roku 1926, a po 1945 dowieziono jeszcze 1,4 tys. ciał z różnych miejsc w kraju. Nieopodal chciano wystawić cmentarz rumuński. Gazety wspominały o tym w 1932 roku, nadmieniając, iż ma mieć on podobną powierzchnię, ale czy zaczęto budowę – nie wiemy. Dziś nie ma śladu po tym zamierzeniu.
Jeśli idzie o żołnierzy niemieckich, to podczas II wojny przeważnie zabierano ciała do Rzeszy. Natomiast niemieckie mogiły, jakie pozostały po okupancie, zostały zlikwidowane przez ludność po roku 1945 w ramach odreagowywania traumy czasów okupacji. Żołnierzy radzieckich grzebano tam, gdzie padli. Dopiero pod koniec lat 40. zaczęto tworzyć cmentarz mauzoleum przy ulicy Żwirki i Wigury, na którym złożono szczątki od 22 do 23 tys. ludzi (dane są rozbieżne). Ciała zwożono z wielu miejsc, m.in. z terenu wojskowej uczelni w Rembertowie. Co ciekawe, wedle przekazów, spoczywały tam też ciała Polaków zabitych podczas wojny z bolszewikami w roku 1920. Ale ich nagrobki (nie tylko zresztą tam) jakoś szybko znikały z powierzchni ziemi. Po roku 1945 prostowano historię za pomocą spychaczy.
Dodaj swoją opinię lub napisz na czytelnik@zw.com.pl
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.