Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wjeżdża każdy, kto chce

Konrad Majszyk 18-05-2008, ostatnia aktualizacja 19-05-2008 21:32

Warszawę rozjeżdżają olbrzymie ciężarówki, bo drogowcy lekką ręką wydawali zgody na ich wjazd do miasta. Teraz zaostrzą zasady, by zatrzymać tiry na rogatkach.

autor: Dariusz Golik
źródło: Fotorzepa

Środa, droga nr 7 do Warszawy. Inspekcja Transportu Drogowego zatrzymuje gigantycznego tira wiozącego maszynę do wbijania pali pod Stadion Narodowy. Pojazd z ładunkiem liczy 31,4 m długości i 3,7 m szerokości. Kierowca drogowego kolosa nie miał nawet zgody na przejazd z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych ani tym bardziej identyfikatora C16, dzięki któremu miałby wjechać do stolicy (teoretycznie mógłby to zrobić w nocy, jednak nawet nie wiedział o obowiązującym zakazie).

Tymczasem stołeczne ulice znowu przeżywają niekontrolowany najazd przeładowanych ciężarówek, który przy okazji inwestycji związanych z Euro 2012 osiągnie apogeum.– Warszawa pozostaje smutnym ewenementem na tle europejskich stolic – mówi prezes Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Lech Królikowski. – Nie ma obwodnicy, a zakaz ruchu tirów nie jest egzekwowany – wytyka.

Teoretycznie wciąż obowiązuje zakaz wjazdu tirów wprowadzony w 2006 r. przez ówczesnego komisarza miasta Kazimierza Marcinkiewicza. Ciężarówki powinny się trzymać z dala od stolicy w godz. 7 – 10 i 16 – 20.

Jak jest naprawdę? Tylko jednego majowego dnia członkowie TPD naliczyli w Al. Jerozolimskich – na wiadukcie nad ul. Śmigłowca – 960 tirów, w tym 300 w zakazanych godzinach. Ciężarówki blokują np. w szczycie dojazd do ronda Zesłańców Syberyjskich, stojąc w kilkusetmetrowym zatorze przed światłami.

Teoretycznie w szczycie mogą jeździć po Warszawie tylko ciężarówki z identyfikatorami C16 za przednią szybą. Zarząd Dróg Miejskich miał je wydawać wyłącznie w sytuacjach wyjątkowych, np. dla betoniarek zaopatrujących newralgiczne budowy albo tirów z towarami szybko psującymi się. Tymczasem ZDM wydał łącznie 8,8 tys. identyfikatorów C16. Czyli dostawał je każdy, kto się zgłosił?– Nie. Spośród 1,2 tys. wniosków zgłoszonych w tym roku odrzuciliśmy 230 – mówi rzeczniczka ZDM Urszula Nelken.

Jednocześnie drogowcy przyznają, że przeholowali z liczbą zgód. W efekcie jeszcze zanim ruszyła budowa II linii metra czy Stadionu Narodowego, miasto już przypomina parking dla wywrotek. ZDM zapowiada zaostrzenie kursu. – Przygotowujemy właśnie nowy wzór identyfikatorów – ujawnia Nelken. – Przy ich wydawaniu będą obowiązywały bardziej restrykcyjne zasady. Łatwo odsiejemy też tych kierowców, którzy jeżdżą z nieważnymi dokumentami.

Na ten pomysł zgodziło się Biuro Drogownictwa w ratuszu. Kiedy wejdą w życie nowe zasady – tego jeszcze nie ustalono.

Identyfikatory są wydawane na trzy, sześć albo 12 miesięcy. Po upływie ważności dokumentu niektórzy kierowcy zostawiają go za szybą. Liczą, że nikt tego nie sprawdzi. Policjanci sprawdzają C16 sporadycznie. A Inspekcja Transportu Drogowego? Rzecznik ITD Alvin Gajadhur twierdzi, że tiry są sprawdzane, ale nie jest prowadzona oddzielna statystyka. ITD ma na Mazowszu zaledwie 31 inspektorów.

Skomentuj artykuł

Życie Warszawy

Najczęściej czytane