Metro w anegdotach
Jak w Londynie... w XIX wieku
Pierwszą linię metra uruchomiono w Londynie w styczniu 1863 roku, kiedy w Warszawie trwały przygotowania do powstania styczniowego. W latach 90. XX wieku górnicy drążyli tunele metra pod Marszałkowską w tempie dwóch metrów na dobę, czyli w takim samym jak w XIX wieku w Londynie. Druga linia ma powstawać dzięki tarczy automatycznej przesuwającej się pod ziemią 20 – 40 metrów na dobę – tak obiecują władze stolicy.
Zamiast Pałacu Kultury i Nauki?
W latach 40. Józef Stalin miał zapytać Bolesława Bieruta, jaki prezent od ZSRR wybiera dla narodu polskiego: linię metra czy Pałac Kultury. I Bierut podobno wybrał Pałac Kultury, z powodu czego wściekli warszawiacy do dziś rwą włosy z głowy. Zamiast otoczonego dziś budami MarcPolu Pałacu Kultury moglibyśmy mieć od 50 lat metro! Taka anegdota krąży wśród mieszkańców stolicy. Ile w niej prawdy? Inżynierowie zwracają uwagę, że budowa metra byłaby wielokrotnie droższa od Pałacu Kultury. Na dodatek w planie sześcioletnim obie inwestycje znalazły się obok siebie. Warszawie metro nie było jednak wtedy dane. Budowę rozpoczęto w 1951 roku, ale po sześciu latach prace definitywnie przerwano.
Mostem, a nie tunelem
Koncepcja drugiej linii, przygotowana w latach 50. przez prof. Jana Podoskiego, zakładała, że druga linia metra przekroczy Wisłę mostem. Przeprawa w miejscu dzisiejszego mostu Świętokrzyskiego miała być dwupoziomowa: metro powinno jeździć dołem, a autobusy i tramwaje górą. Takie rozwiązanie byłoby kilkakrotnie tańsze od forsowanej dziś budowy tunelu. Dla porównania: w Paryżu metro jeździ mostem tuż obok Wieży Eiffla.
Od Kasprzaka aż do FSO
W 1974 roku Edward Gierek postanowił ruszyć z budową pierwszej linii metra. Plany były ambitne, ale kończyło się na... powołaniu dyrekcji budowy metra. Właśnie wtedy też powstała koncepcja drugiej linii łączącej wielkie zakłady pracy PRL: od Kasprzaka na Woli, do FSO na Tarchominie. Gdyby została zrealizowana, to teraz Tarchomin – osiedle większe od Ursynowa – miałby linię metra. Budowa do dziś nie ruszyła, na dodatek planowana druga linia została skrócona do ul. Kondratowicza na Bródnie. W efekcie mieszkańcy Tarchomina nie mają ani metra, ani tramwajów. Tkwią za to w gigantycznych korkach na Modlińskiej, bo ratusz wciąż nie ruszył jeszcze z budową mostu Północnego.
Gapowicze szturmują stacje
W dzień powszedni metro przewozi w Warszawie średnio 480 tys. pasażerów. Bramki wejściowe na stacji rejestrują jednak tylko 460 tys. osób. Jak to możliwe? Reszta przeskakuje przez bramki albo zjeżdża windami – bez biletu. Gapowicze muszą się jednak liczyć z kontrolą w każdej chwili. „Kanar” może sprawdzać bilety nie tylko w pociągu, ale też na peronie. W soboty i niedziele metrem jeździ 200 – 220 tys. osób.
Stołeczne metro to nie „subway”
Od 1995 roku do dziś metro w Warszawie przewiozło 930 mln pasażerów. Dla porównania: sieć metra w Nowym Jorku przewozi rocznie 1,2 mld osób. W 2001 roku Metro Warszawskie ogłosiło, że przewiozło pasażera nr 250 000 000. Nie dostał ani kwiatów, ani nawet uścisku dłoni dyrektora. Ówczesna rzeczniczka kolejki Teresa Kuźmińska tłumaczyła, że nie wiadomo było... jak wybrać spośród pasażerów tego jubileuszowego.
Perfect w metrze
Jednym z budowniczych pierwszej linii był Grzegorz Markowski, wokalista grupy Perfect. Jak opowiedział w jednym z wywiadów, w latach 80. malował elementy stacji ursynowskich farbą antykorozyjną.
Wagon dla kobiet
33 pociągów posiada „na stanie” Metro Warszawskie, co daje łącznie 198 wagonów. Na trasę wyjeżdża w czasie sczytu 27 składów, czyli 162 wagony. 15 pociągów pochodzi z rosyjskich: fabryk Wagonmasz w Moskiwie i Metrowagonmasz w Petersburgu. Pozostałych 13 Metro Warszawskie kupiło we francuskim Alstomie – część sprowadzono z fabryki w Barcelonie, a część zmontowano w Chorzowie. Składy mogą się rozpędzać w tunelach do 60 km/godz. We francuskich pociągach mieści się 1 450, a w rosyjskich – 1 500 osób. To wszystko przy zastosowaniu polskiej normy: 8 osób na 1 mkw. Dla porównania: w zatłoczonym metrze w Tokio jeździ kilkanaście osób na 1 mkw. Po godz. 23 jeździ tam nawet wagon tylko dla kobiet. Powód – molestowania seksualne w wagonach.
Sokół na peronie
Na stacji technicznej metra pod Lasem Kabackim żyją zające. Kicają wokoło elektrowozowni, czyli hangarów z wagonami. Do środka nie wchodzą. Ratusz rozważa sprowadzenie na perony sokolnika z żywym drapieżnikiem. Chodzi o to, żeby odstraszyć panoszące się na stacjach gołębie. „Dachowce” nie boją się nawet odgłosów sokoła puszczanych z głośnika. W połowie lat 90. jedna z pasażerek widziała na peronie szczura. Pracownikom Metra Warszawskiego do dziś nie udało się go namierzyć.
Śmierć obok Ogrodu Saskiego
Do największej tragedii w historii stołecznego metra doszło we wrześniu 1998 roku. Podczas drążenia wschodniego tunelu do stacji Ratusz osunęła się ziemia pod skrzyżowaniem Marszałkowskiej z Królewską. Piach zasypał wtedy 45-letniego górnika z Polkowic, którego nie udało się uratować. Dalsze drążenie tunelu wstrzymano na trzy miesiące. To jedyny przypadek śmiertelny podczas budowy tuneli metra w Warszawie.
Ciężarówka w leju
W lutym 1998 roku doszło do osunięcia ziemi na budowie tunelu na pl. Defilad. Na przodku pracowało wtedy 12 górników. Żadnemu na szczęście nic się nie stało. A już rok później identycznego zdarzenie miało miejsce pod torami tramwajowymi na wysokości Ogrodu Saskiego. Do powstałego wtedy w ziemi leja zsunęła się budowlana ciężarówka. Do takich sytuacji nie dochodziło w latach 80. na Ursynowie ani ostatnio na Bielanach. Dlaczego? Tam metro powstawało metodą odkrywkową, czyli bez angażowania tarcz górniczych. Inżynierowie przyznają, że z prawdopodobieństwem wystąpienia osunięć będziemy mieli do czynienia na drugiej linii – między rondem Daszyńskiego a Dworcem Wileńskim. Tarcza drążąca tunel przejdzie tam bezpośrednio pod gęstą zabudową.
Literka „M” na wokandzie
Czerwona literka „M” na żółtym tle ze strzałką skierowaną w dół – w stronę podziemnych peronów. Ten znak rozpoznaje każdy mieszkaniec stolicy. Logo metra narysował w 1983 roku artysta Witold Popiel, który wygrał konkurs Prezydium Rady Narodowej. W 2001 roku stoczył spór sądowy z Metrem Warszawskim w sprawie praw autorskich do tego znaku. Pracę zakończył się ugodą sądową. Znak towarowy nie zniknie z warszawskich ulic.
Mózg kolejki już na Kabatach
Ściana z monitorów z informacjami o pociągach kursujących w danym momencie na całej linii znajduje się na Kabatach. Stąd dyspozytorzy decydują o wstrzymaniu kursów, awaryjnych zjazdach pociągów itd. W latach 50. istniał pomysł, żeby centralna mieściła się przy Marszałkowskiej. W latach 1995 – 2007 znajdowała się jednak pod Polem Mokotowskim – obok ronda Jazdy Polskiej. W 2007 roku została przeniesiona do stacji technicznej Kabaty.
Lektor, spiker albo dzieci
Zapowiedzi kolejnych stacji czyta w wagonach metra „lektor o aksamitnym głosie” Ksawery Jasieński. Z okazji 25-lecia Listy Przebojów radiowej „Trójki” w kwietniu 2007 roku w jego rolę wcielił się wyjątkowo radiowy prezenter Marek Niedźwiecki. W ostatni Dzień Dziecka komunikaty odczytywały dzieci z jednego z warszawskich przedszkoli – jąkając się i sepleniąc. Ten eksperyment wywoływał salwy śmiechu wśród pasażerów. rekordy II linii
Piramida Cheopsa z wagonów ziemi
1,5 mln metrów sześciennych ziemi będą musieli wywieźć budowniczy centralnego odcinka drugiej linii między rondem Daszyńskiego i Dw. Wileńskim. Gdyby robili to pociągami towarowymi, trzeba by do tego 60 tys. wagonów. A gdyby ustawić je jeden za drugim, powstałby pociąg o długości 840 km, czyli odpowiadający trasie z Warszawy do Belgradu. Na tym nie koniec rekordów. Kiedy metro wydłuży się na Bemowo, Pragę i Gocław, ilość ziemi do wywiezienia urośnie do 6 mln metrów sześc. (piramida Cheopsa ma 2,5 mln metrów sześc. objętości). Wtedy nasz wirtualny pociąg wydłuży się do 240 tys. wagonów o łącznej długości 3360 km, czyli odległości między Warszawą i Kuwejtem.
Plotka na peronie
Pasażer o śniadej karnacji ostrzega pasażerów przed zamachem. Taka plotka rozeszła się w grudniu 2007 roku, stawiając na nogi policję i Służbę Ochrony Metra. Mundurowi sprawdzają takie informacje kilka razy w miesiącu.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.