„Gargamele” się mnożą
Czarny Kot pączkuje w oczach. Obok wieżyczek wyrósł ceglany blok. – To nie jedyny „gargamel” w stolicy – mówią architekci.
Dobudowaliśmy tylko klatkę przeciwpożarową – zastrzega właścicielka Czarnego Kota Elżbieta Studzińska, gdy pytamy o czteropiętrowy budynek z łukowatymi oknami pod dachem przy Okopowej 65. Nie chce rozmawiać o żadnych pozwoleniach na budowę.
– Właścicielom tego obiektu wystarczy dać zgodę na pomalowanie chodnika, a oni na jej podstawie drugi hotel zbudują – żartuje burmistrz Woli Marek Andruk. Dodaje, że dzielnica nie ma żadnego wpływu na to, co się na jej terenie buduje. – Dowiadujemy się po fakcie, jak są już wydane warunki zabudowy. A tym zajmuje się miasto. Jak coś mi się później nie podoba, to jedynie głowę mogę odwrócić – dodaje.
Czy ceglany budynek jest zbudowany legalnie?
Wolscy urzędnicy twierdzą, że kolejne dobudówki i wieżyczki zazwyczaj były stawiane bez odpowiednich zgód. Teraz większość jest już zalegalizowana.
– Taka jest tendencja. Nadzór budowlany raczej każe uzupełnić dokumentację, czasami nakłada kary. I obiekt zostaje – komentują.Budynek przy Okopowej wyjątkowo kłuje w oczy warszawiaków. „Gargamel”, bo tak go ochrzczono, powstawał etapami od początku lat 90., w miejscu pawilonu gastronomicznego. A miała to być tylko jego rozbudowa. – To straszydło przy Starych Powązkach to jakaś dramatyczna pomyłka – mówi burmistrz Andruk.
Ale są obrońcy „gargamela”.
– Rzuca się w oczy, bo jest w innym gatunku estetycznym, w innym stylu, niż obowiązuje w Warszawie – mówi architekt Marek Budzyński, twórca m.in. Biblioteki Uniwersyteckiej. – Ja wcale nie mam o nim negatywnej opinii. Widziałem gorsze „gargamele” w mieście.
Były naczelny architekt miasta Michał Borowski też rąk nie załamuje. – To właściwie taki śmieszny żart w przestrzeni. Niegroźny – mówi. – Gorsze w tej okolicy są obrzydliwe wieżowce przy Słomińskiego czy choćby Arkadia. Psują miejską przestrzeń.
Nawet dyrektor miejskiego Wydziału Estetyki Tomasz Gamdzyk jest ostrożny w krytykowaniu „gargamela”.
– Razi nie ze względu na architekturę, ale raczej na miejsce, gdzie stoi, naprzeciw zabytkowych Powązek. Na obrzeżach miasta by nawet nie przeszkadzał – ocenia.
Wszyscy natomiast zgodnie twierdzą, że przed „gargamelami” – większymi czy mniejszymi miasto się nie obroni.
– Prawo jest tak liberalne, że w Warszawie można właściwie zbudować wszystko. Przy wydawaniu zgody na obiekt liczy się jego kubatura i funkcja. Estetyka nie ma znaczenia – mówi Borowski.
Architekci przyznają, że jedynym ratunkiem przed dowolną zabudową są miejscowe plany zagospodarowania.
– Można w nich zapisać nawet geometrię dachu i kolor elewacji – mówi Gamdzyk. Ale tylko 20 proc. powierzchni miasta jest objętych planami. Na Woli nie obowiązuje żaden.
Zrób zdjęcie "gargamelowi" w stolicy lub okolicach i wyślij je na adres: redakcjaonline@zw.com.pl. Ze zdjęć Czytelników powstanie galeria na stronie internetowej.
Skomentuj ten tekst
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.