Kokaina główną atrakcją turystyczną Kolumbii
Jeszcze kilka lat temu niewielu obieżyświatów obrałoby Kolumbię za cel podróży po Ameryce Południowej. Dziś jadą tam, by spróbować narodowego produktu- kokainy, a swoją przygodę opisać w mejlu do znajomych.
Turyści na Kubie piją mojito, odwiedzający Szwajcarię popróbują serów, a podróżujący do Kolumbii wciągają kokainę. Paradoksalnie, to zła sława Kolumbii przyciąga turystów, bo właściwie tylko chęć opowiedzenia znajomym narkotykowej historii z "tej Kolumbii" ciągnie tu Europejczyków i Amerykanów.
W kolumbijskich hostelach dla niskobudżetowych podróżników, przemierzających świat z plecakiem, widok młodych ludzi formujących kreski z białego proszku to coraz częściej norma. Chętnie zwiedzają oni miejsca, w których produkowany jest narkotyk, a nawet udają się do San Augustin, gdzie- jak twierdzą niektórzy- znajduje się miejsce, w którym porcję kokainy można wytworzyć samemu.
Koniunkturę na narkotykowe dewocjonalia wyczuli już Kolumbijczycy. Coraz częściej można tu kupić związane z używaniem i produkcją kokainy bibeloty. Miejscowi wystawiają też zwykłe stoły zaaranżowane tak, by pielgrzymki turystów przybywały do nich jako do miejsc produkcji narkotyku.
Moda na kokainową Kolumbię krzyżuje plany tamtejszego rządu, który chce uciec od wizerunku Kolumbii kojarzonej z krwią, narkotykami i śmiercią.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.