Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Park Kampinoski wymaga posprzątania

Maciej Miłosz 04-05-2011, ostatnia aktualizacja 17-05-2011 15:52

Magdalena Kamińska, rzeczniczka prasowa Kampinoskiego Parku Narodowego.

źródło: materiały prasowe

Za nami długi weekend. Mimo niesprzyjającej pogody Puszczę Kampinoską odwiedziły tłumy warszawiaków.

Magdalena Kamińska: I jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Ale duża liczba turystów to także problemy. Niezmiennie od kilku lat naszym największym utrapieniem są śmieci. Ludzie zostawiają tu furę odpadków: plastikowe butelki, opakowania po batonikach czy chipsach, a także po kanapkach, które zabierają ze sobą na spacer. Zdarzają się też przypadki, że odwiedzający park po prostu przynoszą ze sobą worki śmieci z domowymi odpadkami. Na obrzeżach parku czasami ludzie porzucają odpady wielkogabarytowe jak np. wersalki, stare regały czy telewizory.

Ile śmieci co roku zbieracie?
Zazwyczaj ok. 600 m sześc., które ładujemy do kilkudziesięciu ciężarówek. Odpadów jest dużo więcej, ale brakuje nam pieniędzy, by je wszystkie wywieźć. W maju planujemy wielkie sprzątanie. Jednego dnia wszyscy pracownicy KPN ruszą do puszczy tylko po to, by zbierać odpady.

Ale śmieci w lesie to niejedyny  problem. Jakie są inne grzechy warszawiaków odwiedzających Kampinoski Park Narodowy?
Masowo schodzą ze szlaków. A my możemy tylko apelować i przypominać, że park został stworzony po to, by zachować przyrodę dla przyszłych pokoleń. Jeśli setki tysięcy ludzi  pójdą przez puszczę na przełaj, to  zwyczajnie wspaniały las zadepczą.

Albo rozjadą?
Rzeczywiście, prawdziwym utrapieniem są kierowcy quadów i motocykli – w zeszłym roku ukaraliśmy ich 225 mandatami. Ale samochodów wjeżdżających do lasu było jeszcze więcej, bo prawie tysiąc. A przecież to jest łamanie prawa. Jest jeszcze sprawa psów, które puszczone bez smyczy biegną za zwierzyną i później nie wracają.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane