Powtórka z rozbiórki parowozowni
Deweloper, który zburzył część parowozowni, dostał zgodę na zajęcie pasa ruchu al. Solidarności. By dokończyć dzieła zniszczenia?
Zawalony dach, naruszona konstrukcja, porozrzucane cegły i gruz. Tak dziś wygląda ponadstuletnia parowozownia przy ul. Wileńskiej, którą rok temu próbował rozebrać deweloper – spółka z Budrem z Ostrowa Wielkopolskiego. Kilka dni temu firma otrzymała zgodę od Zarządu Dróg Miejskich na zajęcie pasa ruchu od strony al. Solidarności na ten i następny weekend.
Chcą apartamentowiec
Mieszkańcy Pragi-Północ i społecznicy zajmujący się ochroną zabytków obawiają się, że deweloper do końca zniszczy budynek. – Parowozownia to unikatowy obiekt ze względu na rzadko spotykaną konstrukcję z XIX wieku. Budynek powinien zostać odbudowany. Jego połowa jeszcze istnieje – mówi Janusz Sujecki z Zespołu Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy.
Firma Budrem nie chce przyznać, czy zamierza dokończyć rozbiórkę. Pytany przez nas o to w piątek Bogdan Szombara, dyrektor ds. technicznych, unikał odpowiedzi. – Wróciłem dopiero z urlopu. Ale przyjmuję, że coś takiego rzeczywiście może się stać – stwierdził. I odesłał nas do dyrektora handlowego Waldemara Zdziabka. Niestety nie udało się nam z nim skontaktować, nie było go w biurze, nie oddzwonił do redakcji. Deweloper na swojej działce, na której wciąż stoi parowozownia, zamierza postawić apartamentowiec z częścią usługowo-handlową na dole. Od ponad roku ma już pozwolenie na budowę na tę inwestycję.
Walka o uratowanie parowozowni trwa już od ponad roku. Kiedy w maju 2009 roku firma Budrem rozpoczęła rozbiórkę obiektu, w jego obronie stanęli mieszkańcy Pragi-Północ i społecznicy. Wojewódzka konserwator Barbara Jezierska w trybie ekspresowym wpisała parowozownię do rejestru zabytków. A stołeczna konserwator Ewa Nekanda-Trepka nakazała inwestorowi odbudowę zniszczonej części budynku.
Budrem od obu decyzji się odwołał. W czerwcu, na dwóch oddzielnych posiedzeniach, odwołaniami zajmował się Wojewódzki Sąd Administracyjny. Uchylił decyzję o wpisie na listę zabytków oraz o rekonstrukcji parowozowni. Deweloper nie chce wypowiadać się na temat orzeczenia WSA.
– Nie komentowaliśmy decyzji konserwatora, nie będziemy komentować też decyzji sądu. Warszawiacy powinni dostrzec wreszcie, że chcemy wybudować ładny, nowoczesny obiekt – ucina dyskusję Bogdan Szombara.
Zaznacza też, że z powodu przerwanej inwestycji firma traci duże pieniądze. – My zawsze działamy zgodnie z literą prawa.
Pikieta społeczników
Czerwcowe orzeczenia sądu wciąż są nieprawomocne. – Do jednej z nich wciąż nie sporządzono pisemnego uzasadnienia. W drugim przypadku pismo już wysłano stronom, ale mają one teraz 30 dni od jego otrzymania na odwołanie – powiedziano nam w sądzie. Ten termin upłynie w połowie sierpnia, bo decyzję WSA wysłał do konserwatora i Budremu 6 lipca.
Informacja o możliwości dokończenia rozbiórki parowozowni przez inwestora dotarła już do społeczników. W weekend przygotowują pikietę przed budynkiem. – Nie pozwolimy, by Budrem do końca go zburzył – zapowiada Janusz Sujecki.
Sprawą zainteresowaliśmy też Biuro Stołecznego Konserwatora. – Wiemy o planach dewelopera, ale na razie nie zdradzimy naszych kroków, by go nie uprzedzać – mówi jedna z urzędniczek.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.