Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nie ma miejsc dla zmarłych

Anna Wittenberg, mz, Andrzej Antosik 31-10-2007, ostatnia aktualizacja 31-10-2007 15:29

Zarządcy cmentarzy organizują w niedzielę dzień otwarty w krematorium. Chcą przekonać warszawiaków do chowania bliskich w urnach. W najbliższych latach na cmentarzach zabraknie miejsca na groby.

(fot. Fotorzepa/M.Warda)
źródło: Nieznane
(fot. Fotorzepa/M.Warda)

– Nie ma co ukrywać, liczba miejsc do pochówku kurczy się w bardzo szybkim tempie – alarmuje Danuta Kruk, dyrektor Zarządu Cmentarzy Komunalnych. W stolicy żyje ponad 1,5 mln ludzi. Co miesiąc umiera tu ponad 3,5 tys. osób. Znalezienie miejsca na grób już jest dużym problemem.Wólka pęka w szwach

W dwóch z trzech warszawskich cmentarzy komunalnych miejsca skończą się w ciągu pięciu lat. – Cmentarz Wojskowy przy ul. Powązkowskiej, jest już w zasadzie zamknięty. Odbywają się na nim tylko pojedyncze pochówki osób zasłużonych – mówi Danuta Kruk. – Wólka, porównywalna wielkością z Cmentarzem Bródnowskim, pęka w szwach. Jest problem z grobami pojedynczymi (ziemnymi), a w ciągu najbliższych lat zabraknie miejsc też na inne.Na najnowszym w okolicy Cmentarzu Południowym (osiem lat temu wybudowano go między Magdalenką i Piasecznem), są jeszcze miejsca, jednak warszawiacy nie chcą tam chować swoich bliskich. Dlaczego? Nekropolia ta jest po prostu za daleko od stolicy. Choć władze Warszawy wiedzą o problemie nie deklarują jednak żadnych rozwiązań. Na razie wiadomo tylko, że na 2008 rok planowane jest stworzenie Studium Możliwości Rozwoju Funkcji Cmentarnictwa. Ma ono jedynie zająć się wstępnym rozpoznaniem sytuacji.Z prochu w proch

Póki co, władze nekropolii biorą sprawy w swoje ręce. Zarząd Cmentarzy Komunalnych postanowił przekonać mieszkańców stolicy do kremowania ciał swoich bliskich. W ten sposób chcą zaoszczędzić przestrzeń na cmentarzach. Do tej pory miesięcznie przeprowadza się ok. 350 spopieleń. To tylko 10 proc. pochówków na trzech miejskich cmentarzach. Zdaniem ZCK to zdecydowanie za mało. W niedzielę, 4 listopada, pomiędzy godz. 9 a 15 każdy zainteresowany będzie mógł dowiedzieć się o szczegółach składania prochów w grobach urnowych oraz z zasadami działania Spopielarni Zmarłych w Domu Przedpogrzebowym przy ul. Wóycickiego 14 (Cmentarz na Wólce Węglowej).– Zaprezentujemy nowoczesne, szwedzkie urządzenia spopielające. Na miejscu będzie można także poznać informacje o kremacji i pogrzebie prochów, jako obrzędzie dopuszczonym zarówno przez prawo, jak i Kościół – zachęcają pracownicy spopielarni. Kościół mówi: tak

Zdaniem ojca Wacława Oszajcy nie ma przeciwwskazań, by katolicy korzystali z takiego rodzaju pochówku. – Ustawodawstwo kościelne nie zabrania spalania ciał. Po kremacji w czasie pogrzebu z urną postępuje się podobnie, jak z trumną – tłumaczy jezuita. – Urnę raczej powinno się pochować w ziemi lub postawić w kolumbarium, czyli budowli z zagłębieniami na prochy.Kościół nie potępia też rytuału rozsypywania prochów. – Jeśli ktoś zdecyduje przed śmiercią, że chciałby, aby jego szczątki zostały rozsypane, nie widzę przeciwwskazań. Trzeba wtedy pamiętać o tradycyjnym rytmie pochówku – dodaje o. Oszajca.Można to zrobić w specjalnych miejscach, np. na Łące Pamięci cmentarza Południowego.Innym sposobem na oszczędzanie miejsca w nekropolii jest np. ten stosowany na Cmentarzu Bródnowskim. Coraz więcej osób decyduje się na to, by prochy kilku członków rodziny przeprowadzić do jednego grobu. Usługa kosztuje około 300 zł. Zgodnie z ustawą o cmentarzach ciało i szczątki można ekshumować i przenosić między nagrobkami od 15 października do połowy kwietnia.     

__Archiwum__

Najczęściej czytane