Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Konkurs ściśle tajny

Marek Kozubal 28-12-2008, ostatnia aktualizacja 29-12-2008 20:12

1 stycznia miał być znany dyrektor Muzeum Narodowego. Nie będzie. Największe polskie muzeum jeszcze przez pół roku pozostanie bez szefa. Życie Warszawy dowiedziało się, konkurs na to stanowisko może zostać unieważniony.

Ferdynand Ruszczyc
autor: Sadowski Michał
źródło: Fotorzepa
Ferdynand Ruszczyc

Sytuacja w muzeum jest niestabilna od czasu, gdy ponad rok temu minister kultury odwołał z funkcji dyrektora Ferdynanda Ruszczyca. Placówka jest w fatalnej sytuacji finansowej – ma kilkumilionowe zadłużenie. Sprawę bada Najwyższa Izba Kontroli.Sytuację miała ratować Rada Powiernicza muzeum, którą w kwietniu tego roku powołał szef resortu. Na jej czele stanął prof. Jack Lohmann, dyrektor Muzeum Londyńskiego. W jej skład weszli m.in. Jan Krzysztof Bielecki, Anda Rottenberg, prof. Andrzej Rottermund. W tym roku głównym zadaniem rady było wyłonienie dyrektora MN (w ciągu roku już dwie osoby pełniły obowiązki szefa tej placówki: Dorota Folga--Januszewska i do chwili obecnej Andrzej Maciejewski).

Tajemniczy kandydaci

Konkurs został rozpisany latem.

– Mieliśmy 20 kandydatów z całego świata, m.in. z USA – mówi Lohmann. Ostatnie rozmowy Rada Powiernicza, która była jednocześnie komisją konkursową, przeprowadziła jesienią. Nie obyło się bez zgrzytów. Z naszych informacji wynika, że z ubiegania się o stanowisko zrezygnował jeden z murowanych kandydatów – profesor, wybitny historyk sztuki związany z toruńską uczelnią.

– Po rozmowie konkursowej nikt nie kontaktował się ze mną. Dlatego złożyłem rezygnację – powiedział nam.

Na początku grudnia komisja konkursowa wyłoniła czterech kandydatów. Ich nazwiska zostały natychmiast utajnione. Iwona Radziszewska, rzeczniczka ministra kultury, nie była w stanie wytłumaczyć dlaczego.

Kandydatów poznały jedynie związki zawodowe działające w muzeum.

– Takie jest w Polsce prawo, związki muszą kadrowe propozycje zaopiniować, dopiero wtedy mogą być rekomendowane ministrowi – stwierdził Lohmann.

Tu doszło do kolejnego zgrzytu. NSZZ „Solidarność” odmówił oceny kandydatur. Związkowcy uznali, że komisja złamała regulamin konkursu – wprowadziła na listę do zaopiniowania nazwiska osób, które nie brały udziału w postępowaniu konkursowym. Ponadto nie przedstawiła związkowi pomysłów kandydatów na kierowanie muzeum.

Lohmann nie przejął się tym stanowiskiem. – Związki nie dyktują, kto zostanie dyrektorem, lecz opiniują. To nie oznacza, że nie będzie dyrektora – przekonuje.

Rozmowy za kulisami

Na początku ubiegłego tygodnia Jack Lohmann przedstawił kandydatury ministrowi kultury. Bogdan Zdrojewski rozmawiał z wyłonionymi przez radę osobami. We wtorek miała zapaść decyzja. Nie zapadła. Dlaczego? Nie wiadomo.

Zespół prasowy ministra wydał komunikat. Czytamy w nim, że nazwisko kandydata na stanowisko dyrektora zostanie w najbliższym czasie rekomendowane Radzie Powierniczej. „Jednak najprawdopodobniej obejmie on swoje stanowisko w połowie przyszłego roku”.

Jednocześnie zespół prasowy ministerstwa przyznał, że Rada Powiernicza, poza procedurą konkursową, rozpoczęła konsultacje z trzema innymi osobami.

„Rozmowy te stanowią alternatywę dla sytuacji, w której konkurs zakończyłby się bez wyłonienia kandydata do objęcia funkcji dyrektora. Jeśli doszłoby do takiej sytuacji, rada mogłaby – bez przedłużania sytuacji niepewności – powołać dyrektora muzeum w trybie bezkonkursowym” – czytamy w komunikacie ministerstwa.

– Taka sytuacja potęguje chaos w muzeum – mówi jeden z pracowników, jednak prosi o zachowanie anonimowości.

*dlaczego Ruszczyc musiał odejść

Ferdynand Ruszczyc pełnił stanowisko szefa Muzeum Narodowego 12 lat. Odwołał go w październiku 2007 r. ówczesny minister kultury Kazimierz M. Ujazdowski. Bezpośrednim powodem było bezprawne przesunięcie przez dyrektora na inne stanowisko zastępczyni Doroty Folgi-Januszewskiej. Minister obarczył go także winą za nieprawidłowości w MN. Ruszczyc stwierdził jednak, że była to decyzja polityczna.

Do jego odwołania przyczyniły się m.in. nasze publikacje. Ujawniliśmy nieprawidłowości podczas przetargów. Jeden z przedsiębiorców występował w podwójnej roli: jako inwestor zastępczy organizował przetargi dla muzeum, a jako wykonawca – wygrywał je. Ponadto zlecenia muzeum często dostawała firma, której współwłaścicielem był syn dyrektora Ruszczyca – Edward. Pod pseudonimem wykonywał on m.in. projekty graficzne albumów i katalogów. Kontrola Ministerstwa Kultury potwierdziła wskazane przez nas nieprawidłowości.

Ujawniła też bałagan w księgowości.

Ferdynand Ruszczyc jest teraz koordynatorem do spraw wystaw w Biurze Obchodów Roku Chopinowskiego. Miesiąc temu starał się u wojewody o stanowisko wojewódzkiego konserwatora zabytków. Nie otrzymał go z powodu protestów społecznych obrońców zabytków.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane