Szukali domu Bazylego i oglądali film w „ogórkach”
Bohaterowie kina lat 60. pojawili się w weekend na wielkim ekranie na pl. Konstytucji. Wcześniej uczestnicy miejskiej gry musieli wykazać się wiedzą na ich temat.
Znam na pamięć wszystkie filmy z Kaliną Jędrusik. Każdą scenę i wyraz jej twarzy – chwalił się student informatyki Jakub Prosiecki.
– Ze mną nie masz szans. W zeszłym roku pisałam pracę o polskim filmie powojennym – śmiała się studentka kulturoznawstwa Karolina Kamińska.
W sobotę punktualnie o godz. 17 młodzi ludzie zjawili się przed Teatrem Narodowym na starcie gry miejskiej, zorganizowanej w ramach festiwalu Niewinni Czarodzieje. Razem z nimi kilkunastu innych warszawiaków wyposażonych w niezbędny ekwipunek: latarki, długopisy, urządzenia z bluetooth i bilety do metra.
– Ciekawa jestem, po co nam to wszystko. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli wchodzić do kanałów – zastanawiała się Anna Sosnowska.
Każdy z uczestników gry musiał się wykazać nie tylko wiedzą o polskich filmach z lat 60., ale i znajomością miejsc, w których kręcono poszczególne sceny. Pomagały im wskazówki umieszczone m.in. na infoscreenach w metrze.
– Nie wiedziałem, że Bazyli w „Niewinnych czarodziejach“ mieszkał przy ul. Górskiej – przyznał student Łukasz Nowak. – Kalina Jędrusik w „Lekarstwie na miłość“ piła kawę w hotelu Grand. Pamiętam tę scenę – mówiła Anna Szczapa.
Bohaterowie filmów z lat 60. pojawili się w sobotni wieczór na nietypowym seansie na placu Konstytucji. Zorganizowano tam kino samochodowe. Przed ekranem, na którym widzowie oglądali „Niewinnych czarodziei” Andrzeja Wajdy, stanęły syrenki, warszawy i trabanty. Dźwięk widzowie odbierali za pomocą radioodbiorników ustawionych na częstotliwość 89,4 FM.
– Ostatni raz widziałem ten film na studiach. Oglądany na dachu ukochanego samochodu robi jeszcze większe wrażenie – przyznał Sławomir Głogowski, który na seans przyjechał 24-letnim trabantem.
Niezmotoryzowani warszawiacy mogli wsiąść do podstawionych przez organizatorów autobusów „ogórków“.
– Strasznie tu ciasno, ale jest ciepło – komentowała Alicja Chojnowska, która na pokaz przyszła z córką.
Nie dla wszystkich jednak starczyło miejsca w „ogórkach“. Pechowcy nie zrezygnowali jednak z seansu. Na przystanku tramwajowym obok parkingu na placu Konstytucji zebrała się grupa gimnazjalistów.
– Stąd też dobrze widać, chociaż nie słychać, bo w tym miejscu radio nie łapie sygnału – mówił Adam Konarski.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.