Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Berlin i Helsinki uczą, jak radzić sobie z kryzysem

Izabela Kraj 03-11-2008, ostatnia aktualizacja 03-11-2008 22:50

Jak bezpiecznie planować budżet miasta w przededniu gospodarczego kryzysu? Tego Warszawa może uczyć się od Berlina czy Helsinek.

Większość stolic europejskich kryzysy ma już za sobą. Mogą więc dzielić się z Warszawą doświadczeniami. Po to właśnie skarbnik miasta zorganizował konferencję o finansach samorządów, która zaczęła się wczoraj w PKiN. Berlin i Helsinki przeżyły kryzys już w latach 90. Władze stolicy Niemiec wtedy wyraźnie przeinwestowały i nadmiernie zadłużyły miasto, które stanęło na skraju bankructwa. Ale w kilka lat udało się wyjść na prostą. Jak?

– Między innymi drastycznym ograniczaniem wydatków, także inwestycyjnych, zwiększeniem lokalnych podatków i sprzedażą nieruchomości – wyjaśniał na wczorajszej konferencji w Pałacu Kultury skarbnik Berlina Klaus Feiler.

– My też w latach 90. pożyczaliśmy jak szaleni. Gdy jednocześnie rząd dokonał denominacji marki fińskiej, kredyty zalazły nam za skórę. Dziś prowadzimy racjonalną politykę. Prawie bez długów – mówiła też Eija Venetkoski z helsińskiego ratusza. W ciągu ostatnich siedmiu lat Helsinki wzięły dwa kredyty (oba w EBI – uchodzi za najtańszy). Żadnych komercyjnych długów. – A może każde duże miasto musi przeżyć kryzys i sięgnąć dna, żeby nauczyć się rozsądnie zarządzać publicznymi pieniędzmi? – pytał przewrotnie szef miejskiego Biura Polityki Długu Marcin Murawski.
„Dół finansowy“ na razie Warszawie nie grozi. Jest zadłużona bezpiecznie, do poziomu 22 proc. dochodów (prawo pozwala na 60 proc.), ale w kolejnych latach dług ma rosnąć.

W przyszłym roku dochody Warszawy mają wynieść 10,2 mld zł, a wydatki 12,5 mld zł. Deficyt – ponad dwa miliardy – zostanie pokryty z emisji obligacji (zaniechanych w tym roku) i kolejnych kredytów. Potrzeby inwestycyjne naszego miasta są wciąż nieporównanie większe niż obecnie Berlina, Helsinek czy Amsterdamu. Ratusz wciąż chce wydawać coraz więcej na infrastrukturę – w przyszłym roku plan przewiduje 3,2 mld zł.
Zatem zadłużać się, czy nie?

– Tak, ale rozsądnie – powtarzali uczestnicy konferencji. Podkreślali wagę wskaźników demograficznych dla miast: – Bo trzeba wiedzieć, kto będzie zaciągnięte dziś kredyty spłacać. I zwracali uwagę na kolejność przy dzieleniu pieniędzy: – Najpierw powiedzmy sobie, na ile nas stać, potem szacujmy potrzeby. Nie odwrotnie.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane