Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wpadka WSI - wojskowi agenci ujawnieni na liście Wildsteina

07-02-2005, ostatnia aktualizacja 07-02-2005 00:11

Na liście Wildsteina są nazwiska wszystkich oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych, którzy pracę w służbach specjalnych zaczęli przed 1989 rokiem.

Widniejący również na słynnej liście szef WSI gen. Marek Dukaczewski twierdzi, że nie ma zagrożenia dla czynnych pracowników wywiadu wojskowego.

O tym, że oficerowie są na liście, poinformowała w piątek "Trybuna". Przez cały weekend trwały dyskusje, czy to prawda. Padały sugestie, że może to być akcja przeciwników lustracji. Jednak według naszych informacji, oficerowie WSI, którzy zaczynali karierę w służbach specjalnych PRL, rzeczywiście są na liście Wildsteina.

- Wszyscy "starzy" z WSW czy "dwójki" (kontrwywiad i wywiad wojskowy PRL, z połączenia których w 1990 r. powstały WSI - przyp. ŻW) znajdują swoje nazwiska - mówią oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych.

- Nie ma najmniejszego znaczenia, czy na liście ujawnione zostały nazwiska ludzi współpracujących z WSI przed czy po roku 1989. Źródła informacji są jak wino, im starsze, wielokrotnie sprawdzone i wiarygodne, tym cenniejsze. Takim wieloletnim kontaktom zawdzięczają swoją renomę wywiady izraelski czy brytyjski - twierdzi jeden z byłych oficerów WSI. Nasi rozmówcy przypomnieli, że wszelkie dane osobowe operacyjnych funkcjonariuszy służb specjalnych są objęte najwyższymi klauzulami tajności.

Według Zbigniewa Siemiątkowskiego, byłego szefa Agencji Wywiadu, potwierdzenie informacji o znalezieniu się nazwisk agentów Wojskowych Służb Informacyjnych na liście Wildsteina byłoby skandalem. Oznaczałoby to też koniec polskiego wywiadu wojskowego.

Zdaniem naszych rozmówców pracujących do niedawna w WSI, to, że dopuszczono do wycieku tych danych, jest wyłącznym błędem aktualnego kierownictwa wywiadu wojskowego. - Przecież te nazwiska w czytelni Instytutu Pamięci Narodowej były dostępne od kilku miesięcy i każdy, kto chciał, mógł się z nimi zapoznać. Wyniesienie i upublicznienie listy przez Wildsteina w tej sytuacji nic nie zmienia - mówią nasi informatorzy z kręgu służb specjalnych.

W piątek premier Marek Belka zwołał posiedzenie Kolegium ds. Służb Specjalnych. Jego tematem były skutki ujawnienia nazwisk funkcjonariuszy służb specjalnych dla bezpieczeństwa państwa. Marek Belka kazał służbom, by sprawdziły potencjalne zagrożenie wynikające z ujawnienia listy Wildsteina. Zostanie to omówione podczas wspólnego posiedzenia w tej sprawie kolegium i sejmowej komisji do spraw służb specjalnych i kierownictwa IPN.

Szef Wojskowych Służb Informacyjnych generał Marek Dukaczewski zapewnił, że upublicznienie listy nie stwarza zagrożenia dla obecnie działających oficerów WSI. W Radiu Zet generał oświadczył, że wszystkie materiały istotne dla funkcjonowania wojskowych służb są objęte najwyższymi klauzulami tajemnicy państwowej. Najbardziej cenne zasoby WSI trafiły do tzw. zbioru zastrzeżonego w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej.

Data: 2005-02-07

__Archiwum__

Najczęściej czytane