DRUKUJ

Sikh musi być wolny

06-05-2004, ostatnia aktualizacja 06-05-2004 22:27

Gdy Indira Gandhi ośmieliła się uderzyć w serce sikhów - Złotą Świątynię, rozpętało się piekło. Od tego czasu hindusi nie mogą spać spokojnie. Terroryści dopadną ich na ulicy, w parku i pociągu.

Lakhbir Singh Rode przez hinduskie służby specjalne nazywany jest hardcorowym terrorystą (w wolnym tłumaczeniu - najtrwardszym). Przydomek ten zyskał po serii zamachów i morderstw, m.in. premier Indii Indiry Gandhi w 1984 roku. Drugie imię Rode'a - Singh oznacza lwa. Nosi je każdy szanujący się sikh, a Rode jest ich liderem. Niektórzy twierdzą, że jak na człowieka o dość oczywistych zapędach terrorystycznych, Rode ma zbyt wielu znajomych na najwyższych szczeblach władzy. Być może właśnie dlatego od trzynastu lat wiedzie spokojne życie w Pakistanie, podczas gdy Indie bezskutecznie starają się o jego ekstradycję. Krwawa świątynia Sikhowie to jedna z największych grup wyznaniowych w Indiach - ponad szesnaście milionów osób, od wieków domagających się prawa do samostanowienia. W XVIII wieku pod wodzą Bandy Singh Bahadury wywalczyli oni niepodległość Pendżabu - stanu w północno-zachodnich Indiach, przy granicy z Pakistanem. Wyrwali go z imperium Wielkich Mogołów, do którego należał od 1526 roku i stworzyli w nim coś na podobieństwo własnego państwa. Niepodległość skończyła się, gdy Pendżab wszedł w skład państwa Marathów. W 1849 roku został zajęty przez Brytyjczyków. Niespełna sto lat później jego zachodnią, muzułmańską część włączono do Pakistanu, wschodnią - zamieszkaną przez sikhów - do Indii. To właśnie wtedy, w ramach brytyjskiej operacji "Niebieska Gwiazda" zginął Jarnail Singh Bhinderanwale, wuj Rode'a, który dążył do utworzenia w Pendżabie niepodległego państwa sikhów - Khalistanu. Rozpoczęły się walki o utworzenie suwerennego państwa, które wkrótce - podobnie jak w przypadku IRA i ETA - przeobraziły się w działania terrorystyczne. Prawdziwe piekło rozpętało się jednak dopiero w połowie lat 80. dwudziestego wieku - po tym, jak Indira Gandhi, ówczesna premier, rozkazała zrównać z ziemią Złotą Świątynię w Amristarze - dla sikhów równie ważną, jak Mekka dla muzułmanów. Wskutek ataku zginęło kilkuset sikhów, w tym kobiet i dzieci. Wkrótce przypłaciła go życiem również sama Gandhi, która zginęła z rąk dwóch rozwścieczonych sikhów, jej gwardzistów - Beanta Singha i Satwanta Singha. Atak na Złotą Świątynię miał jeszcze jeden skutek - powstała Międzynarodowa Federacja Młodzieży Sikh (ISYF) - jedna z najbardziej agresywnych grup walczących o powstanie Khalistanu. Na jej czele stanął Lakhbir Singh Rode. ISYF błyskawicznie zdobyła popularność. Co kilka miesięcy powstawały nowe komórki - w Kanadzie, Niemczech czy Stanach Zjednoczonych. Na celowniku sikhów walczących o utworzenie Khalistanu znajdują się przedstawiciele indyjskich władz i cywile. W 1992 roku w zamachu na pociąg pasażerski jadący do Ferozepore zastrzelono 51 osób. Cztery lata później sikhowie znowu zaatakowali pociąg. Tym razem w Ambali, w północnych Indiach, zginęło dwanaście osób, a ponad 30 zostało ciężko rannych. Od czasu zabicia na początku lat 90. kilkudziesięciu terrorystów z grupy Rode'a, liczba zamachów trochę się zmniejszyła. Sikhowie nie zrezygnowali jednak z "walki o wolność" - bo tak właśnie tłumaczą swoje działania. Starali się nawet zamordować premiera Pendżabu, Prakasha Singh Badala. 30 lipca 1997 roku Rode wysłał w tym celu dwóch współpracowników, których jednak aresztowano w pobliżu granicy z Pakistanem i zamknięto w więzieniu w Amristarze. 13 grudnia 2001 roku pięciu terrorystów Jaish-e-Mohammada, kierowanych przez Rode'a zaatakowało indyjski parlament w New Delhi. Zamachowcy wjechali na teren gmachu skradzioną limuzyną indyjskich władz. Zginęło siedem osób. Nie wiadomo, czy terroryści chcieli wystrzelać wszystkich parlamentarzystów, czy też wziąć ich jako zakładników. Nie wiadomo, ponieważ wszystkich napastników zabili komandosi. Pod przykrywką dobra Sikhowie wiedzą, jak zachowywać się wobec organizacji międzynarodowych. Nie przyznają się do terroryzmu. Twierdzą, że są jedynie stowarzyszeniem walczącym o prawa sikhów w Indiach - Khalsa Human Rights Group. Ich zdaniem to sikhowie są nękani przez hindusów, a nie odwrotnie. Marzeniem Rode'a jest stworzenie wspólnoty ze wszystkich grup sikhów (a jest ich kilkanaście) i bojówkarzy z Kaszmiru. Już od 1990 roku ISYF współpracuje m.in. z pakistańskimi terrorystami z Lashkar-e-Taiba. I dlatego ISYF uznawana jest za ugrupowanie zagrażające nawet Europie i USA. W 1999 roku amerykański departament obrony wpisał ISYF na listę najgroźniejszych organizacji terrorystycznych. 07.05.2004 r.
__Archiwum__