Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Temida zapomniała o synu "Dziada"

23-11-2002, ostatnia aktualizacja 23-11-2002 00:48

Dwaj synowie Henryka N. "Dziada", gangsterskiego bossa z Ząbek, zamieszani są w zabójstwo. Młodszemu Robertowi ps. Sucha Łapka udowodniono już udział w zbrodni i skazano na 7 lat. Starszy Paweł "Mrówa" vel "Kanciak" wzorem ojca skutecznie odwleka zakończenie procesu. Korzystając z wolności odbudowuje potęgę gangu. P {font: 10pt; text-align:justify;}

Synowie Henryka N. garściami czerpali z doświadczeń ojca. Paweł wykazywał się najbardziej. W grudniu 1994 r. wraz z kilkoma praskimi złodziejami wziął udział w wymuszeniu okupu za zwrot skradzionego samochodu. Wpadł kilka miesięcy później i został skazany na 1.5 roku więzienia. Niedługo potem "Mrówa" został zatrzymany za posiadanie narkotyków. Jednak swój bandycki charakter pokazał po wyjściu z więzienia. 29 listopada 1997 r. do dyskoteki Acapulco w Wesołej przyjeżdża Artur G. z grupą znajomych. Zajmują stolik i idą na parkiet. Nie wiedzą, że od chwili, gdy weszli do dyskoteki, są obserwowani. - Myśleli, że w podwarszawskiej tancbudzie będzie spokojniej niż w stolicy - tłumaczy jeden z policjantów zajmujących się sprawą. - Chcieli się tylko pobawić, ale byli obcy, a to od razu rzuciło się w oczy stałym bywalcom. Wśród nich byli m.in. bracia N. synowie "Dziada", Jacek K. ps. Klepak i wielu innych związanych z podwarszawskim półświatkiem osób. W trakcie zabawy jeden z gangsterów zaczął prowokować warszawiaka, ten nie reaguje na zaczepki. Po chwili zostaje znów popchnięty i uderzony w twarz. - Wiedzieli już, że muszą jak najszybciej wyjść - mówi policjant. - Zabrali swoje rzeczy i ruszyli w stronę drzwi. Pewnie skończyłoby się zwykłą awanturą, gdyby przy szatni drogi nie zatarasowała im kolejka osób oddających ubrania. Przy szatni wywiązuje się kolejna bójka. Pijani napastnicy z Robertem N. na czele dopadają Artura G. i jego trzech kolegów. "Sucha Łapka" zadaje kolejny ciosy. Pomaga mu starszy brat Paweł oraz Daniel D. G. zostaje ugodzony nożem w udo. Ostrze przebija tętnicę. Trzy minuty po zgłoszeniu przed dyskoteką pojawia się pogotowie. Jest jednak za późno. Na rękach lekarza 22-latek umiera. Policjanci szybko ustalają kim byli napastnicy. W 10 dni po tragedii zatrzymują "Mrówę". Z niejasnych przyczyn sąd nie uwzględnia wniosku prokuratury o areszt i wyznacza dla młodego przestępcy dozór. Paweł od razu znika. W styczniu 1998 r. za kraty trafia Robert N. Za jego bratem rozesłany zostaje list gończy. Prokuratura szybko sporządza akt oskarżenia i w maju 1999 r. "Sucha Łapka" zostaje skazany na 7 lat więzienia, 4 lata dostaje Daniel D. "Mrówa" ukrywał się do końca stycznia 1999 r. Wpadł w hotelu Vegas pod Częstochową. Jego proces ruszył rok później. Świadkowie obrony, dający Pawłowi N. alibi, znajdowali się na liście płac znalezionej w notesie jego wuja Wiesława Niewiadomskiego "Wariata", zastrzelonego w 1998 r. Choć świadkowie oskarżenia rozpoznali go jako jednego z uczestników zasztyletowania Artura G., na początku września syn "Dziada" opuścił areszt i stawiał się na rozprawy jako wolny człowiek. 17 września Paweł N. został postrzelony na terenie swojej posesji w Ząbkach. Ze względu na stan zdrowia proces przerwano. Pół roku później, gdy młody przestępca doszedł już do siebie, dokonano na niego kolejnego zamachu. Z raną postrzałową barku ponownie trafił do szpitala. Utknęła też w miejscu sprawa przeciwko świadkom obrony, składającym fałszywe zeznania w śledztwie i przed sądem. ?Mrówa? wrócił do zdrowia i już w wakacje 2001 r. bawił się w Tajlandii. Najwyraźniej zapomniał poinformować sąd o poprawie stanu zdrowia, bo Temida nie kwapiła się do wznowienia procesu. Paweł, jedyny z klanu N. pozostający na wolności, odbudowywał potęgę grupy ojca. Skupił wokół siebie dwóch krewniaków i młodych złodziei z Ząbek oraz Pragi Północ. Do 2002 r. gang "Mrówy" działał już na terenie woj. mazowieckiego, podlaskiego, warmińsko-mazurskiego i podkarpackiego. Bandyci handlowali narkotykami, fałszowali pieniądze i kradli samochody. Paweł N. wszedł jednak w drogą gangowi wołomińskiemu, na którego czele stał Jacek K. "Klepak". Gdy w sierpniu br. w Mikołajkach zastrzelono K., gangsterzy z "Wołomina" zaczęli gorączkowo szukać "Mrówy". Chcieli wyjaśnić, jaki może mieć on związek ze śmiercią "Klepaka". Robert N. zniknął z rodzinnych Ząbek. W półświatku mówiono, że się ukrywa, a potem, że nie żyje. Tymczasem niedawno młody boss wrócił cały i zdrowy, do tego z aspiracjami na poważnego bandytę. - Czeka go przyszłość podobna do "Klepaka" - wróżą policjanci, zajmujący się gangami. - Jacek chodził i rozpowiadał: tego każę zabić, ten zginie i ten. "Mrówa" robi podobnie, jednak nie ma takiego zaplecza jak "Klepak" Proces N. zacznie się znów pod koniec grudnia. W warszawskim sądzie okręgowym nikt nie potrafił wyjaśnić przyczyn tak długiej przerwy. - Jak coś się sypnie, to wszystko się rozmydla - stwierdził jeden z pracowników wymiaru sprawiedliwości. P {font: 10pt;text-align:justify;text-indent:0.25in;}
__Archiwum__

Najczęściej czytane