Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Offgolfers! Alternatywa w postindustrialnym otoczeniu.

31-05-2004, ostatnia aktualizacja 31-05-2004 12:10

Golf zmienia oblicze. Wyzwolony ze snobistycznych enklaw pedantycznie przystrzyżonych i nudnych jak flaki z olejem pól dla bogaczy, skręcił do fabrycznych hal Ursusa i na księżycowe wysypiska pyłu z Siekierek.

Szybki ekstremalny golf. Na dachu wieżowca, pustej ulicy, błotnistym polu czy w opuszczonej fabryce. Adrenalina podskakuje, gdy mierzysz w plakat Lenina albo pustą puszkę po piwie. Zasady są mocno umowne. Często powstają spontanicznie w trakcie gry. Jak to się ma do dystyngowanej dyscypliny sportu dla elity? - Używamy tych samych kijów, tylko że już mocno nadwyrężonych. Technikę szlifujemy według najlepszych wzorców. Część piłek też mamy z luksusowego pola w podwarszawskim Rajszewie. Różni nas przede wszystkim idea gry: w ciekawych miejscach, gwarantujących dobrą zabawę. Nasza gra jest tania, swobodna i niesformalizowana - tłumaczy Michał Berger, animator offgolfa w Warszawie. Buchnąć limuzynęDo gry potrzebny jest kij. Najtańsze można zdobyć na internetowych aukcjach. Piłeczki za kilkadziesiąt groszy mają "grzybiarze" w Rajszewie. Nowe są droższe, a wyprawa do luksusowego klubu za miastem może być ryzykowna. - Kiedyś zabrakło nam piłeczek i koledzy wysłali mnie do Rajszewa. Właśnie odbywał się tam jakiś turniej. Wyglądałem niewyjściowo po kilku godzinach spędzonych na taplaniu się w błocie. Początkowo potraktowano mnie tak, jakbym chciał buchnąć którąś z drogich limuzyn. Piłki jednak kupiłem i bawiliśmy się dalej, tyle że w szczerym polu, w Wilanowie - opowiada Berger. Alternatywny golf staje się trendy. Berger uważa, że jest szansa, by stał się nie tylko nową dyscypliną sportową, ale i częścią kultury, mody. Przyglądając się stronie internetowej www.offgolfers.pl, trudno oprzeć się wrażeniu, że już obrali pewien kierunek, opierając się na lekko undergroundowej stylistyce. Korzystają z rad najlepszych polskich fotografów, stylistów. - Kiedyś pykaliśmy sobie w golfa na plaży nad Wisłą i spotkaliśmy Tomka Sikorę. Miał tam specjalną sesję z modelkami, stylistami, oświetleniowcami. Skończyło się na wspólnej zabawie - opowiada Michał. Pomysłów na promocję altergolfa mu nie brakuje. Trudno się dziwić - jest dyrektorem kreatywnym w jednej z agencji reklamowych. Stachane kijaszkiOdmian offgolfa jest tyle, ile miejsc, w których można grać. Turbo to coś dla hardcore'owców. Jej wyznawcy wybierają się z kijami do opuszczonych hal fabrycznych, na tereny przemysłowe. - Trzeba uważać na ciecia, bo może przepędzić. My jednak nigdy nie mieliśmy z tym kłopotów. Wyglądamy normalnie, zachowujemy się także zgodnie z ogólnie przyjętymi normami. No może trochę czasem je naginamy, ale bez przesady. Każdy choć raz w życiu zaliczył jakąś szybę, ale w opuszczonym zrujnowanym budynku. Adrenalinka skacze, jest fajnie. Nie robimy jednak demolki. Nie chcemy dać pretekstu zielonogolfistom, by nazywali nas wandalami - tłumaczy Berger. W hali w Ursusie mają już ustalone cele. Jednym z nich jest stary plakat Lenina. Zabawa na łące, plaży czy w parku to crossgolf. Urbaniści bawią się na ulicach, parkingach i skwerach. Dla bezpieczeństwa używają specjalnych gąbczastych piłeczek (ze sklepu zoologicznego, zabawki dla kotów). Ekstremalne zabawy na ulicy, nazywane streetgolfem, bywają tak zacięte, że skry lecą. - Jak kijaszek przydzwoni w asfalt, to faktycznie zaiskrzy. Dlatego używamy mocno stachanego sprzętu. Nowego najzwyczajniej szkoda do takiego sportu - dodaje Berger. Niech im kulka świeciWarszawiacy wyruszają także na podbój świata. Przed rokiem wygrali zawody w Berlinie. Turbogolf ma już swoich zwolenników w Trójmieście i Poznaniu. Offgolfers marzą o udziale w zawodach na Islandii, zimą. Teraz, gdy spadnie śnieg, muszą się chronić w halach. W jasnym puchu nie można znaleźć piłeczki w tym samym kolorze. Wyjściem byłaby świecąca kulka. Niebawem będą je mieć. Zaintrygował cię golf alternatywny?Zacznij przygodę od www.offgolfers.pl, kolejna obowiązkowa wizyta to www.naturalborngolfers.com, a potem już tylko wymachiwanie kijem na polu.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane