Hymn codzienny
Czy Mazurek Dąbrowskiego to nienaruszalna narodowa świętość, czy utwór, który można indywidualnie interpretować i który może coś znaczyć dla młodych ludzi?
Wyobraźmy sobie: eleganckim samochodem pędzi w towarzystwie smukłej blondynki ogolony mięśniak. Gdy wykazując dobrą wolę staje na światłach, do innych kierowców docierają zza otwartych okien ostre bity na cztery czwarte i zdarty głos Kazika. Młody człowiek podryguje i wykrzykuje z zapałem: "Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy, co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy, Heja!...". Sytuacja, jakkolwiek niecodzienna, wcale niewykluczona. Zwłaszcza po ukazaniu się przygotowywanej właśnie płyty pod wszystko mówiącym tytułem: "Jak zwyciężać mamy. Artyści polscy w hołdzie Mazurkowi Dąbrowskiego". Echa stadionu "Wstydzę się, że jestem Polakiem", "To było straszne", "Hańba i wstyd", "Manipulacja Mazurkiem" - głosów takich nie brakowało po sławetnym wykonaniu hymnu państwowego przez Edytę Górniak na zeszłorocznym mundialu. Według działaczy PZPN przypominał on "protest song" czy też "kolędę bożonarodzeniową". Dziennikarze rozpętali aferę polityczną. O stanowisko pytano nawet Kancelarię Prezydenta RP. Zagniewany internauta proponował odebranie artystce obywatelstwa polskiego. Na koniec pewien prawnik z Lublina złożył do sądu pozew przeciwko Edycie Górniak. Ona sama twierdziła, że wykonała hymn najlepiej jak umiała i czuje się zaszczuta atmosferą ogólnonarodowej nagonki. Dobra wiadomość - Chcieliśmy, by zaśpiewała na naszej płycie - mówi Jan Glazer, producent muzyczny, pomysłodawca projektu, na którym różni artyści przedstawią własną interpretację Mazurka. - Jej wykonanie bardzo odpowiadało naszej koncepcji albumu. Niestety, wymagania realizacyjne; zaangażowanie Sinfonii Varsovii, przekraczały nasze możliwości finansowe. Poza tym Górniak była już mocno zrażona reakcją Polaków. Wydarzenie z mistrzostw świata w Korei nie zraziło autorów projektu, czyli Fundacji Salon 101 Małgorzaty Bocheńskiej. Płyta miała się ukazać w czerwcu, ale zostanie wydana dopiero we wrześniu. Będzie towarzyszyła inicjatywie fundacji znanej jako Dzień Dobrej Wiadomości. Jednak niektóre z nagrań można było usłyszeć już m.in. w radiowej Trójce. Na krążku znalazły się różne wersje napisanej w XIX w. pieśni, która dopiero od lat 20. ubiegłego wieku jest naszym państwowym hymnem. Od klasycznych i kanonicznych, poprzez jazzowe, folkowe, aż po rockowe i rockabilly. Wśród wykonawców są: Janusz Olejniczak, Stanisław Soyka, Urszula Dudziak, Wojciech Waglewski, Ignacy Dydas (nagranie nieżyjącego już śpiewaka), Pan Profeska i Dorota Pośpieszalska i wreszcie - Kompania Reprezentacyjna WP. - Interpretacje Mazurka to nie moje odkrycie - zauważa Jan Glazer. - Od chwili powstania, na przestrzeni 200 lat w różny sposób wykonywano tę melodię. Wzięta przez Józefa Wybickiego z podlaskiej muzyki ludowej, pierwotnie była pieśnią legionów; śpiewali ją żołnierze z różnych krajów i w różnych językach. Potem już przerobionego Mazurka, grywano i tańczono na weselach, w karczmach, śpiewano w domach i w miejscach publicznych. Dopiero w 1927 roku stał się on hymnem, zresztą przy sporych wątpliwościach - uważano, że może powinna nim zostać np. Rota, a nie tak popularny i nie dość uroczysty utwór. Patriotycznie Po co wydawać dziś taką płytę? - Chcieliśmy poddać publicznej dyskusji pojęcie patriotyzmu - odpowiada Mirosław Łesyszak z Fundacji Salon 101. - Patriotyzmu dzisiaj, u progu XXI wieku. W odróżnieniu od tego militarnego, heroicznego, ubiegłych stuleci, chcemy przywrócić ideę patriotyzmu osobistego, codziennego. Stąd Mazurek Dąbrowskiego, który przez ponad 200 lat był właśnie prostą, codzienną pieśnią narodową, którą znali, mimo że pod zaborami była zakazana - wszyscy. Dziś większość z nas pamięta ledwie jedną zwrotkę. Stąd też znaczenie edukacyjne takiej płyty. Przedsięwzięcie nie ma być, jak zastrzegają działacze Fundacji, w najmniejszym stopniu nawet prowokacją, ale stanowić "przegląd stylów i osobowości polskiej sceny muzycznej", być także -artystycznym wkładem w dyskusję na temat symboliki i wartości narodowych u progu XXI wieku?. - Nie ma nic skandalicznego w ciężkim, rockowym wykonaniu Mazurka. Dla rockmana jego muzyka jest sposobem wyrażania stosunku do świata - zauważa Glazer. - Zapraszaliśmy też Ich Troje. Rozpiętość stylistyczna albumu jest imponująca. Od wariacji na temat Mazurka Alberta Sowińskiego, granych przez Janusza Olejniczaka czy pierwszego zarejestrowanego wykonania z 1927 r., poprzez ludyczno-klubową melorecytację Kazika (i to pierwotnej wersji pieśni legionów - 7 zwrotek!), po ostre, rockowe granie Kangaroz czy charakterystyczne zaśpiewanie Soyki. Raczej nie zaszokują piękne wersje ludowe, góralskie, zespołu Trebunie Tutki czy źródłowe - Kapeli ze wsi Warszawa, grającej żywiołową podlaską pieśń ludową, która stanowi kanwę Mazurka. Jest też regionalna wersja zespołu z Kościerzyny (polski hymn z tekstem kaszubskim!) i ostre wykonania Stiff-Stuff. Komety zagrały Mazurka rockandrollowo. Czy złamią prawo? - Najgorsze będzie, jeśli media zauważą w tym przedsięwzięciu tylko skandal i prowokację - martwi się Glazer. - To ciekawa płyta i szansa na przywrócenie Mazurka Dąbrowskiego powszechnej świadomości. Wszyscy artyści podchodzili do swego udziału niesłychanie poważnie, nikt nie zgadzał się od razu, dopiero po solidnym namyśle. Nie róbmy więc z tego afery i prowokacji. Jednak ani on, ani ludzie z Fundacji nie mają złudzeń, że kłopoty mogą być. Prowadzona przez Kubę Strzyczkowskiego w Trójce audycja "Tak, a nawet przeciw" na ten temat pokazała, że co prawda 60 proc. słuchaczy jest za wydaniem płyty, ale pojawiają się głosy w rodzaju "skandal!". Poza osobami prywatnymi "szarganie" hymnu mogą zauważyć co poniektórzy politycy. Przy okazji afery z Górniak, przypomniano sobie o Ustawie z 1980 r. o godle, barwach i hymnie Rzeczpospolitej Polskiej, w której art. 12 mówi: "Minister Kultury i Sztuki zatwierdza tekst muzyczny hymnu państwowego w układach: na zespoły chóralne, instrumentalne i instrumentalno-wokalne". Wiadomo że minister nie akceptował wykonań utworów na płycie, w ministerstwie w ogóle nie bardzo wiadomo o co chodzi. Czy zatem wydający we wrześniu album "Jak zwyciężać mamy. Artyści polscy w hołdzie Mazurkowi Dąbrowskiego" złamią prawo? Pewnie tak, ale czy nie należałoby nieco uaktualnić ustawy - skoro ta działająca pochodzi właśnie 1980 r. - Jeśli to urzędnicy mają decydować o kształcie utworów artystycznych, to kiepsko będzie z polską kulturą - puentuje Łesyszak.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.