DRUKUJ

Politycy jak małe dzieci

11-11-2005, ostatnia aktualizacja 11-11-2005 23:36

W podwarszawskim Konstancinie trwa wojna gabinetowa. Politycy oskarżają się o agresję i kłamstwa. Trzyletnia koalicja PO i PiS rozpada się. – Burmistrz chce mnie zwolnić z pracy. Niesłusznie. Żeby mi to powiedzieć, siłą zamknął mnie w gabinecie – denerwuje się Sławomir Stoczyński, zastępca burmistrza gminy Konstancin-Jeziorna.

Zaryglował drzwi Obaj politycy zaczęli współpracę trzy lata temu. Burmistrz Skowroński jest politykiem Prawa i Sprawiedliwości. Sławomir Stoczyński należy do Platformy Obywatelskiej. Jednak zawiązana kiedyś koalicja teraz się rozpada. Wszystko wskazuje na to, że układ nie przetrwa do następnych wyborów samorządowych. W sobotę, 5 listopada, burmistrz Skowroński i pełnomocnik powiatowy PiS Jakub Czułba spotkali się z wiceburmistrzem Stoczyńskim i pełnomocnikiem PO Mariuszem Terlikowskim. Zasygnalizowali, że koalicja nie ma już racji bytu. Spotkanie nie zakończyło się jednak oficjalnym rozwiązaniem współpracy. Dopiero w poniedziałek 7 listopada burmistrz postanowił wręczyć swojemu zastępcy wymówienie. – Przyszedłem do pracy punktualnie o godz. 9. Drzwi do gabinetu zastałem zamknięte. Poszedłem do burmistrza. Ten zobaczył mnie i wezwał do pokoju naszego radcę prawnego i sekretarza gminy – relacjonuje wiceburmistrz Stoczyński. – Wtedy zorientowałem się, co się dzieje. Chciałem wyjść, żeby zadzwonić do pełnomocnika PO i porozmawiać z nim o sytuacji. Niestety, burmistrz zamknął drzwi na zasuwkę i nie chciał mnie wypuścić. Stoczyński opowiada, jak siłą wyrwał się z gabinetu, gdy tylko drzwi zostały otwarte. Tak się tym wszystkim zdenerwował, że zaczęło kołatać mu serce. Wizyta u lekarza zaowocowała zwolnieniem lekarskim. Dzięki temu zwolnieniu wiceburmistrz Konstancina nie może teraz dostać wymówienia z pracy. Kłamliwe oskarżenia Burmistrz Skowroński sytuację relacjonuje zupełnie inaczej. Twierdzi, że zagrodził Stoczyńskiemu wyjście na trzy sekundy, żeby zakomunikować mu, że go zwalnia. – Chwilę potem go wypuściłem. O żadnym ryglowaniu drzwi nie było mowy – twierdzi Skowroński. – Wiceburmistrz opowiada jakieś bzdury. Jego zdaniem byłem tego dnia pod wpływem środków odurzających. Brak mi słów, żeby to komentować – dodaje. Pod eskortą policji Kilka dni później Stoczyński chciał zabrać ze swojego gabinetu leki i okulary. Mówi, że wyznaczono mu konkretną godzinę, kiedy może to zrobić. Nie chciał do pracy iść sam i poprosił o eskortę policję. Ta jednak odmówiła. – W końcu poszedłem, chociaż do końca nie wiedziałem, co tam się może wydarzyć – tłumaczy zastępca burmistrza. Mimo obaw, nic złego mu się nie stało. Zapytaliśmy mieszkańców Konstancina, co sądzą o gabinetowej wojnie. Ich zdaniem władza tylko traci czas i energię, zamiast zajmować się naprawdę istotnymi sprawami. – W Mirkowie strach wyjść po zmroku na ulicę. W mieście jest za mało policji. Park Zdrojowy powinien być wizytówką miasta, a odbywają się w nim „imprezy”. Jest tyle rzeczy do zrobienia, a oni kłócą się o zamykanie w gabinetach – bulwersuje się młoda mieszkanka Konstancina. – Nie takich polityków tu chcemy – dodaje. 2005-11-12
__Archiwum__