DRUKUJ

Hektary cwaniactwa

03-07-2005, ostatnia aktualizacja 03-07-2005 23:04

Kilku biznesmenów i polityków zamierza kupić prawie sto hektarów ziemi w Konstancinie po niespełna 12 złotych za metr kwadratowy. Próbuje ich powstrzymać grupa mieszkańców.

Gra toczy się o teren wbijający się klinem wzdłuż rzeki Jeziorki w samo centrum Konstancina-Jeziorny. Obecnie ziemia należy do Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Kilku inwestorów, wśród których są Piotr Nurowski, prezes Elektrimu i Polskiego Komitetu Olimpijskiego, oraz europarlamentarzysta Dariusz Rosati, chce tam zbudować pole golfowe i ponad 20 rezydencji. Już 12 lutego 2004 roku inwestorzy zawarli ze szkołą umowę przedwstępną o zakupie ziemi. Wpłacili SGGW dziewięć milionów złotych, czyli prawie całą kwotę. – To dla nas nieużytki, a potrzebujemy pieniędzy na rozwój uczelni – argumentuje rzecznik SGGW Krzysztof Szwejk. Zablokować sprzedaż Dwa tygodnie później powstało Stowarzyszenie Obywatelskie Stańczyk, którego członkowie chcą zablokować transakcję. – Dziewięć milionów to kilkadziesiąt razy mniej niż ta ziemia jest warta. Poza tym obawiamy się, że na łąkach zamiast pól golfowych powstanie większa niż zapowiadają inwestorzy zabudowa mieszkaniowa, co dla Konstancina jako uzdrowiska będzie fatalne – denerwuje się Marek Skrzyński, prezes Stańczyka. Inwestorzy, reprezentowani przez specjalistę z zakresu inwestycji ziemskich Wojciecha Długosza, przyznają, że działki budowlane kosztują w Konstancinie 60 dolarów za metr. – Ale tu ma powstać pole golfowe. Jego budowa kosztuje kilka milionów dolarów. Pieniądze z budowy rezydencji, które staną na zaledwie sześciu hektarach kupionej przez nas ziemi, pozwolą nam się szarpnąć na tę inwestycję – mówi Długosz. Ale Skrzyński nie wierzy Długoszowi, dlatego zwrócił się do burmistrza, by gmina skorzystała z prawa pierwokupu ziemi. Burmistrz Marek Skowroński obiecał mu ponoć współdziałanie w pozyskaniu łąk przez Konstancin. Jednak ŻW mówi coś innego. – Gmina może skorzystać z prawa pierwokupu w czasie 30 dni od otrzymania umowy warunkowej sprzedaży. Nie dostaliśmy takiego dokumentu. Nie zamierzam przewidywać, co się stanie w przyszłości – ucina. Z dokumentu, do którego dotarło ŻW, wynika, że inwestorzy podważają prawo gminy do pierwokupu spornego terenu. „Istnieją sytuacje sprzedaży prawa wieczystego użytkowania, do których art. 109 ust. 1 pkt 2 ustawy o gospodarce nieruchomościami nie ma zastosowania” – czytamy w piśmie podpisanym przez wszystkich dziewięciu inwestorów i przesłanym burmistrzowi w połowie czerwca. Długosz uważa, że prawo pierwokupu dotyczy tylko części terenu, który chcą nabyć inwestorzy. Zdaniem Długosza, oznacza to, że gmina w ogóle nie może zastosować pierwokupu. Naciski przez telefon – Gmina na pewno ma prawo pierwokupu – mówi ŻW Andrzej Król z biura prasowego ministerstwa skarbu. To samo ministerstwo 28 kwietnia wyraziło SGGW zgodę na sprzedaż gruntów. Skrzyński oburza się, że resort wskazał jako kupców właśnie grupę dziewięciu inwestorów. Sugeruje, że zgoda została wydana pod wpływem nacisków politycznych. – Burmistrz też był nachodzony, by zadeklarował, czy skorzysta z prawa pierwokupu. Odbierał telefony od b. wiceminister Elżbiety Chojny-Duch, której mąż Jacek jest jednym z inwestorów – przypomina Skrzyński. Burmistrz decyzji nie podjął. Czeka na umowę warunkowej sprzedaży. 2005-07-04
__Archiwum__