Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Biskup "Wańka" i jego parafia

03-10-2002, ostatnia aktualizacja 03-10-2002 23:26

Mafia znalazła nowy sposób na zarabianie pieniędzy i oszczędzanie na podatkach. Zakłada kościoły oraz stowarzyszenia religijne. Wspólnota Chrześcijańska Ducha Świętego działa w lokalu należącym do Leszka D. "Wańki". Czy Wspólnota Chrześcijańska Ducha Świętego ma być maszynką do zarabiania pieniędzy dla "Pruszkowa" - Mógłby świadczyć o tym fakt, że siedziba stowarzyszenia mieści się przy ul. Żelaznej, w lokalu należącym do rodziny Leszka D. "Wańki", bossa ścisłego kierownictwa gangu.

- To jedna z kilku nieruchomości w stolicy, należących do rodzin braci D. Gangsterzy, by ukryć majątki przed fiskusem i prokuraturą, przepisali lokale na najbliższych, a z żonami wzięli rozwody. Przecież nie można karać byłej żony za grzechy męża - podkreśla oficer Centralnego Biura Śledczego. Wspólnota została zarejestrowana 19 października 2000 r. (niecałe dwa miesiące po wielkiej obławie na "Pruszków"). Założyciele deklarowali, że obejmie swym działaniem teren całej Rzeczypospolitej i zagranicę. Głównym celem stowarzyszenia było zaś "wspomaganie członków w ich życiu duchowym opartym na Piśmie Świętym; okazywanie pomocy osobom znajdującym się w trudnej sytuacji materialnej; przeciwstawienie się wszelkim patologiom". Choć stowarzyszenie działa, nie sposób znaleźć go książkach telefonicznych. Telefon zarejestrowany jest na prywatną osobę, a adres zastrzeżony (można go wydobyć tylko z rejestru stowarzyszeń). Na siedzibie stowarzyszenia można znaleźć informację, że jest to Kościół ewangelicki. Wywieszka informuje o nabożeństwach, m.in. za uwięzionych. - Nie zdziwiłbym się, gdyby Wspólnota miała ścisły związek z ludźmi "Pruszkowa". Kiedyś zatrzymałem jednego z "żołnierzy" średniego szczebla gangu - opowiada oficer operacyjny policji. - Zdębiałem, gdy zobaczyłem jego zdjęcia w koloratce. Ten stwierdził z rozbawieniem: "jesteśmy natchnieni, mamy nawet własny kościół. Szkoda, ze nie widziałeś szefów, którzy robią za biskupów". Twierdził, że jednym z biskupów był właśnie "Wańka". Próbowaliśmy porozmawiać z hierarchami Wspólnoty. Z siedziby wyszli dwaj młodzi mężczyźni. - Nie mamy powiązań ze światem przestępczym - zapewniał jeden z nich, przedstawiający się jako Michał. Nie był zdziwiony pytaniem. Nie chciał jednak odpowiedzieć, czy wie, kim jest rodzina D., która wynajmuje im lokal. - Mamy mało czasu. Proszę się wybrać na mszę i zobaczyć, jak wielu ludzi przychodzi - stwierdził drugi. Leszek D. "Wańka" wraz z bratem Mirosławem D. "Malizną" uczestniczyli w spotkaniach Wspólnoty, zanim ta została zarejestrowana. Prokuratorzy twierdzą, że to właśnie oni mogli być inicjatorami powołania "jakiegoś Kościoła, działającego na rzecz ich organizacji". Nie byli zresztą jedynymi "pruszkowiakami", których ciągnęło do Kościoła. Dowody przeciwko pruszkowskim stowarzyszeniom religijnym zbierają prokuratorzy rozpracowujący mafię. - Mogę tylko powiedzieć, że trwa proces gangu i czekamy, aż się zakończy. Może wtedy uda się odpowiedzieć na wiele pytań - stwierdził tajemniczo prok. Jerzy Kopeć, szef "pezet", czyli wydziału przestępczości zorganizowanej warszawskiej prokuratury. A przestępcy mogą czuć się niemal bezkarnie. - Państwo nie kontroluje działalności Kościołów i stowarzyszeń religijnych. My pilnujemy jedynie, by wszystko było zgodne z przepisami ustawy i nie naruszało wolności wyznań - tłumczy nam urzędniczka ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji. Placówki celne nie dysponują żadną bazą danych na temat towarów sprowadzanych bez cła przez związki wyznaniowe. - Sprawdzamy deklaracje celne i wnioski dotyczące zwolnienia konkretnych towarów z opłat. Jeżeli uznamy, że deklaracje nie naruszają prawa, to transport dociera do obdarowanego - mówi jeden z warszawskich celników. Przepisy nie określają, jakie towary mogą być wykorzystywane jako niezbędne do celów kultowych. Dlatego mafia przez podstawione osoby może kupować za granicą różne towary - nawet zabawki, komputery czy artykuły spożywcze. Płaci za nie pieniędzmi zarobionymi na przestępstwach. Następnie dobra te sprowadza na swoje potrzeby Kościół czy stowarzyszenie. Towary znikają, a wyprane pieniądze trafiają na konta gangsterskich bossów. - Gangi mogą też zarabiać na fikcyjnym obrocie towarami sprowadzanymi przez organizację religijną. Celnikom i skarbówce pokazuje się podrobione dokumenty i odbiera zwrot podatku VAT. To istne eldorado - tłumaczy jeden z prokuratorów. Mafijne Kościoły czy wspólnoty pozwalały bossom na korzystanie z ulg podatkowych związanych z fikcyjnymi darowiznami. - Mechanizm przekrętu jest banalny. Na formularzu wpisuje się dowolną sumę, którą poświadcza ktoś z Kościoła czy stowarzyszenia. Oczywiście załatwia się to na podstawioną firmę, której właściciel nie miał nigdy zatargów z prawem. W naszym kraju podobne przekręty sprawdzają się od lat - mówi policjant wydziału przestępczości gospodarczej. Gangsterskie bractwa zakonne zaczęły pojawiać się po wprowadzeniu ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania z maja 1989 r. - Cwaniacy z całej Polski rejestrowali wówczas Kościoły, bo prawo zwalniało związki wyznaniowe z opłat celnych. Nawet za samochody, które uznawano za niezbędne do szerzenia kościelnej misji. I tak luksusowe samochody stały się obiektem kultu - śmieje się oficer CBŚ. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych zakazano zwolnień z opłat celnych samochodów i towarów akcyzowych (tytoniu i alkoholu). Mafijne Kościoły szybko znalazły sposób na wypełnienie próżni. W formie darów zaczęły napływać komputery, maszyny poligraficzne, a nawet tandetne zabawki i ubrania. Oficjalnie miały iść na cele charytatywne, ale po różnych machlojkach były eksportowane na Wschód. Nikt nie zliczy, ile na tym zarobiono. Policjanci mówią o setkach tysięcy dolarów. Według naszych informacji Wspólnota nie jest jedyną organizacją religijną, mającą niejasne powiązania.
__Archiwum__

Najczęściej czytane