Miejski rower złapał kapcia i stoi
Rowerami publicznymi mieliśmy jeździć w 2012 r. Mimo że prace nad projektem trwają już trzy lata, raczej to mało prawdopodobne.
Francuska firma opracowała dla Warszawy sieć nowoczesnych wypożyczalni miejskich rowerów. W zamian chce stawiać kolejne reklamowe billboardy w centrum.
Stacje rowerowe ze stanowiskami dla 12 jednośladów w każdej miałyby się pojawić najpierw obok Uniwersytetu Warszawskiego, Pałacu Kultury, Rotundy, Dworca Centralnego, ronda de Gaulle'a i pl. Zamkowego. System ma działać w ten sposób, że biorąc rower z jednego miejsca, można go zostawić w innym. Tak pisaliśmy ponad trzy lata temu.
Co się zmieniło od tego czasu? Dopracowano koncepcję. Wiadomo, że system nie będzie oparty na nośnikach reklamy. W kwietniu do miejskich urzędników trafił z czteromiesięcznym opóźnieniem tzw. plan funkcjonalno-użytkowy, czyli dokument, który dokładnie określa, gdzie mają stanąć wypożyczalnie. Publiczny system ma liczyć ok. 2 tys. rowerów, 120 stacji, a koszt szacuje się na ok. 17 mln zł.
Mimo że kończy się lipiec, nawet nie rozpoczęto prac nad specyfikacją przetargową. Wszystko dlatego, że w tegorocznym budżecie nie przewidziano na ten cel pieniędzy.
– Środków brakuje, ale być może pod koniec roku okaże się, że gdzieś udało nam się coś zaoszczędzić. Wtedy może pojawić się opcja na finansowanie systemu roweru publicznego – wyjaśnia rzeczniczka prasowa ratusza Agnieszka Kłąb.
Jednak by faktycznie pojechać rowerem miejskim, prace nad dokumentacją powinny się rozpocząć już i wszystko musiałoby odbyć się bez problemów (ogłoszenie przetargów i rozpatrzenie protestów firm, które brały w nich udział, ale nie wygrały może zająć nawet kilka miesięcy). – To, że wszystko będzie gotowe na Euro, wydaje się bardzo mało prawdopodobne – przyznaje anonimowo jeden z urzędników, z którym rozmawialiśmy.
Tymczasem innym miastom się udaje. We Wrocławiu i w Krakowie podobne rozwiązania już działają. – Zaczęliśmy jesienią 2008 r. Uruchomiliśmy wtedy dziesięć wypożyczalni, w których parkowało po dziesięć rowerów – opowiada rzecznik krakowskiego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu Jacek Bartlewicz. – Nie są to duże liczby, ale myślimy o zwiększeniu skali. Kosztowało nas to 600 tys. zł – dodaje urzędnik i stwierdza, że największym problemem rowerów miejskich jest ich częsta dewastacja.
Co o poczynaniu stołecznych urzędników myślą rowerzyści?
– Po raz kolejny sprawdza się zasada, że gdy pracownicy ratusza mówią, że coś zrobią, to kończy się tylko na mówieniu – podsumowuje Aleksander Buczyński z Zielonego Mazowsza. – To się rozbija o najprostsze sprawy. W zeszłym roku ogłoszono konkurs na 20 lokalizacji stojaków rowerowych. Do tej pory udało się postawić... dwa. Miały stanąć w dwa tygodnie, minęło już 15 miesięcy.
– Swego czasu urzędnicy twierdzili, że nie budują dróg rowerowych, bo pieniądze są potrzebne na system roweru miejskiego. Teraz nie mamy ani ścieżek, ani roweru miejskiego – stwierdza Rafał Muszczynko z Warszawskiej Masy Krytycznej.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.