Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wiceburmistrz ukarany za szachy

Robert Biskupski 18-05-2012, ostatnia aktualizacja 18-05-2012 00:59

Były wiceszef Śródmieścia tłumaczył się komisji dyscypliny finansowej z... mistrzostw Europy w szachach

Były wiceburmistrz Śródmieścia Marcin Rzońca, gdy 2010 roku pełnił tę  funkcję, podpisał umowy na dofinansowanie trzech imprez w jego dzielnicy: mistrzostw Europy w szachach, mistrzostw Polski w szachach i mistrzostw Polski w koszykówce. Zrobił to na prośbę dzielnicowych klubów i organizacji.

– Imprezy o takiej randze są doskonałym sposobem na promocję dzielnicy i popularyzację sportu – mówi Rzońca.

Jednak zupełnie inne zdanie na ten temat ma rzecznik dyscypliny finansów publicznych. Zarzucił wiceburmistrzowi , że łamie prawo, bo „władza samorządowa powinna wspierać finansowo tylko imprezy lokalne".  A te były „ponadlokalne".

Mistrzostwa dzielnicy

Rzecznik dyscypliny zebrał w tej sprawie imponującą dokumentację (akta liczą 1350 stron) i sprawa trafiła do Komisji Odpowiedzialności Finansów Publicznych. Ta wczoraj orzekła, że burmistrz za mistrzostwa powinien zostać ukarany, ale lekko. Upomnieniem. To najniższa z możliwych kar za takie przewinienie (najwyższa to nawet zakaz pełnienia funkcji publicznych).

To triumf ślepej biurokracji nad zdrowym rozsądkiem, wygrało „nie da się". Wojciech Bartelski burmistrz Śródmieścia

– Dofinansowanie imprez, które są organizowane w danej dzielnicy, a więc dla jej mieszkańców, jest powszechną praktyką – mówi Rzońca. – Odbywa się to przecież w każdej dzielnicy i niemal w każdym mieście.

Suchej nitki na wyroku nie zostawia burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski.

– Wyrok jest kuriozalny, a zarzuty niedorzeczne – mówi. – To zwycięstwo ślepo rozumianej biurokracji nad zdrowym rozsądkiem, triumf mentalności pt. „nie da się". Nie było żadnych merytorycznych uwag, że ta impreza była np. niepotrzebna. Staramy się być kreatywni i robić coś dla dzielnicy. Jeśli będą nas karać za promowanie miasta, to wszyscy burmistrzowie wylądują w więzieniach, a pani prezydent w kamieniołomach.

A co w takim przypadku choćby z koncertami Metalliki i Madonny dofinansowanymi przez władze Bemowa. Nie ma obawy wezwania na dywanik?

– Mam nadzieję, że nikomu nie zabraknie zdrowego rozsądku – komentuje rzeczniczka ratusza Agnieszka Kłąb. – To nic dziwnego, że w stolicy Polski odbywa się wiele imprez o charakterze krajowym i międzynarodowym. Niektóre z nich dofinansowujemy, bo chcemy promować się np. przez sport. Imprezy cieszą się powodzeniem wśród mieszkańców. I uważamy, że są to dobrze wydane pieniądze – komentuje.

Promować trzeba

Zdziwienia wyrokiem nie kryje burmistrz Bemowa Jarosław Dąbrowski. – Naprawdę, ukarany za szachy? – dopytuje z niedowierzaniem. – Dziwnie by było, gdybyśmy musieli się ograniczać tylko do lokalnych imprez. W końcu to tymi dużymi promujemy dzielnicę na zewnątrz. Moje stanowisko jest niezmienne. Koncerty na Bemowie będą się nadal odbywać. Zapraszam na lipcowy Red Hot Chili Peppers – stwierdza.

W czerwcu z okazji Dni Ursynowa mają się też odbyć Otwarte Mistrzostwa Polski w Biegu Ulicznym na 5 km. Może warto byłoby zmienić nazwę?

– Nie ma mowy – zarzeka się burmistrz dzielnicy Piotr Guział. – Promocja dzielnicy i miasta w kraju i za granicą to zadania, które mamy wpisane do budżetu. Więc gdy na Ursynowie odbywają się wysokiej rangi imprezy, wykupujemy pakiety promocyjne. Dzięki temu, że pokazują miasto w telewizji, promujemy je wśród miłośników sportu, turystów czy potencjalnych inwestorów.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane