Porzuceni w szpitalach
Nikt ich nie odwiedza, rodziny odmawiają zabrania ich do domu. Liczba starych osób przywożonych przed świętami do szpitali rośnie nawet dwukrotnie. Dyrektorzy lecznic nie radzą sobie z problemem.
Córka od trzech tygodni nie chce zabrać ojca po ciężkiej operacji do domu. Jest już zdrowy, mógłby wyjść ze szpitala. Nie mamy jednak gdzie go przewieźć – mówi doc. Janusz Olędzki, zastępca kierownika kliniki nowotworów jelita grubego w Centrum Onkologii. – Wyleczony pacjent blokuje miejsce chorym. A na przyjęcie do naszej kliniki czeka 116 osób. Tymczasem córka konsekwentnie odmawia opieki nad nim. Mówi, że się ojca brzydzi – opowiada.
Nikt nie prowadzi statystyk, ilu starych ludzi podrzucono do szpitala i tam pozostawiono. Lekarze twierdzą jednak, że zjawisko się nasila. Z naszych szacunków wynika, że w stołecznych szpitalach niepotrzebnie zajmuje łóżka co najmniej 100 takich pacjentów. Przed świętami ich liczba może się podwoić.
Jeden z lekarzy w Szpitalu Praskim przyznaje, że zazwyczaj mają dwie, trzy takie osoby miesięcznie. W czasie świąt jest ich nawet trzy razy więcej. – Liczba starszych osób wiezionych do szpitali lawinowo wzrasta pod koniec grudnia – potwierdza dr Marek Niemirski ze stołecznego pogotowia.
Odpocząć od dziadków
– Rodziny chcą od nich odpocząć albo spokojnie wyjechać. Starsza osoba, która wymaga całodobowej opieki, jest dla nich obciążeniem – mówi wprost Monika Szczepańska, pracownik socjalny ze Szpitala Praskiego.
Najczęściej przywożą staruszków do oddziału ratunkowego, bo tam nie trzeba skierowania, albo wzywają karetkę. – Mówią, że mama czy babcia źle się poczuła. Nie możemy odmówić przyjęcia. Taką osobę trzeba przebadać – zaznacza Agnieszka Jeziorska, rzeczniczka Szpitala Bródnowskiego.
Badania nic nie wykazują, ale rodzina zdążyła wyjechać. Największy problem z „niechcianymi“ pacjentami mają m.in. szpitale Bródnowski, Praski, Wolski czy przy ul. Lindleya. – Najczęściej leżą na oddziałach internistycznych i kardiologicznym – dodaje Jeziorska.
– Cierpią na choroby przewlekłe. Powinni trafić na oddziały geriatryczne, ale tych już w szpitalach nie ma.
Z rodziną nie ma kontaktu, nie odbiera telefonów, nie przyjeżdża do szpitala. Zdarza się nawet, że nikt nie otwiera drzwi, gdy karetka przywozi pacjenta do domu. – Wtedy wracamy z nim na oddział – opowiada Agnieszka Jeziorska.
Doba pobytu takiego pacjenta kosztuje od 150 do 500 zł. A na jego łóżko czeka czasami nawet kilkudziesięciu chorych.– Rekordzista leżał u nas prawie miesiąc – mówi lekarz z Centrum Onkologii. Rodzina przychodziła tylko, gdy zbliżał się termin wypłaty emerytury. Po podpis na upoważnieniu do odbioru pieniędzy.
OPS pomoże
Dyrektorzy lecznic nie zawsze radzą sobie z problemem. Powrotem do domu ze szpitala osób porzuconych powinni zajmować się pracownicy socjalni. Ale nie każdy szpital ich zatrudnia. Jeśli ich nie ma, może zawiadomić Ośrodek Pomocy Społecznej.
– Gdy mam sygnał o pozostawionym pacjencie, to jadę do rodziny. Przypominam o obowiązku zabrania bliskiego ze szpitala. Jeżeli zachowuje się agresywnie, proszę o pomoc policję – mówi pani Małgorzata Kozińska, która od roku „obsługuje“ stołeczne szpitale.
Przyznaje, że niekiedy stosują szantaż: – Ostrzegam, że o pomoc w powrocie do domu ich bliskiego poproszę proboszcza.
Monika Szczepańska ze Szpitala Praskiego dodaje: – Najczęściej skutkuje groźba zablokowania emerytury dziadka na czas oczekiwania np. na miejsce w zakładzie opiekuńczym. To często jedyne źródło utrzymania całej rodziny – mówi.
Bogusława Biedrzycka, dyrektor OPS na Woli, przekonuje, że rodzina, która nie wie, jak poradzić sobie z osobą starszą, powinna zgłosić się do ośrodka. Jego pracownicy pomogą w umieszczeniu staruszka w domu opieki. Jeżeli zgodzi się, może ten pobyt finansować ze swojej emerytury.
– Pracownik socjalny może ustalić też indywidualny plan pomocy. Organizujemy nawet usługi specjalistyczne m.in. pielęgnacyjne, usprawniające, readaptacyjne – dodaje dyrektor Biedrzycka. Tylko na Woli taką pomoc otrzymuje 1000 osób.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.