Lewica podważa przetarg na doradcę do SPEC
Czy przetarg na firmę, która wykona analizę prywatyzacyjną SPEC, został „ustawiony”? – pytają radni SLD.
Kilka dni temu ratusz ogłosił przetarg na firmę doradczą, która m.in. opracuje strategię prywatyzacji Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
To bardzo ważny dokument. Ma być podstawą do podjęcia przez radnych decyzji, w jaki sposób najkorzystniej sprzedać jedną z największych miejskich spółek. Doradca ma sporządzić wycenę przedsiębiorstwa, przeanalizować różne warianty prywatyzacji i zarekomendować najlepszy. Za 3 mln zł.
W zamówieniu jest też sformułowanie, że jeśli Rada Warszawy da zgodę na zbycie udziałów SPEC „w trybie negocjacji na podstawie publicznego zaproszenia“ – firma zostanie także doradcą w procesie prywatyzacji. I zarobi kolejne 7 mln zł.
Takie sformułowanie wzbudziło wątpliwości radnych Lewicy. – Możemy mieć do czynienia z czymś na kształt afery hazardowej. Z groźbą utraty wielu milionów złotych – grzmiał na ostatniej sesji radny Andrzej Golimont. Jego zdaniem, tekst zamówienia sugeruje przyszłemu doradcy, że właśnie tryb negocjacji jest tą najlepszą, oczekiwaną przez urzędników formą zbycia udziałów w SPEC.
– A zatem firma, która oceni różne warianty, może wskazać ten, o którym mówią urzędnicy tylko po to, żeby dostać kolejne 7 mln zł – uważa Golimont. – I nawet jeśli analiza byłaby wykonana nieskazitelnie rzetelnie, przy takim zapisie wątpliwości pozostaną.
Jego zdaniem ogłoszenie o przetargu prezydent Warszawy powinna teraz wycofać i zmienić. Rada zażądała wyjaśnień od urzędników.
– Wszystko jest zgodne z przepisami. Dokumentację przetargową akceptowała komisja złożona z przedstawicieli biura prawnego, zamówień publicznych i nadzoru. Wszyscy się pod nią podpisali. Nie było obiekcji – wyjaśnia dyrektor Biura Nadzoru Właścicielskiego Renata Tomusiak. – Poza tym dokumentacja jest sporządzana tak jak przy prywatyzacjach w Ministerstwie Skarbu.
Radni jednak nie czują się usatysfakcjonowani. – Nie chodzi o to, czy jest afera, czy nie. Ale o to, by wyeliminować niezręczne zapisy, jeśli takie są – mówi szef klubu PO Marcin Kierwiński. – Służby pani prezydent mają sprawdzić całą sytuację i złożyć wyjaśnienia na kolejnej sesji.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.