Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nadmuchiwane sowy zamiast kamiennych rzeźb

Natalia Bet 12-07-2009, ostatnia aktualizacja 13-07-2009 23:38

Artyści wspólnie z najmłodszymi mieszkańcami prawobrzeżnej stolicy, przy pomocy instalacji artystycznych, ożywili zapomniane i rozpadające się praskie budynki.

*Sowy tym razem nie spadną nikomu na głowę, bo uniosą się w powietrze – mówi o swoim pomyśle Maciek Pełka
źródło: materiały prasowe
*Sowy tym razem nie spadną nikomu na głowę, bo uniosą się w powietrze – mówi o swoim pomyśle Maciek Pełka
*Fabryka przy  ul. Krowiej przetrwała sto lat. Pięć lat temu spłonęła. Nowoczesny zegar odmierza czas jaki pozostał ruinom do wyburzenia. Jego pomysłodawcą jest Kajetan Tański
źródło: materiały prasowe
*Fabryka przy ul. Krowiej przetrwała sto lat. Pięć lat temu spłonęła. Nowoczesny zegar odmierza czas jaki pozostał ruinom do wyburzenia. Jego pomysłodawcą jest Kajetan Tański
źródło: materiały prasowe

Niewiele już osób pamięta, że niegdyś na najpiękniejszej praskiej kamienicy przy ul. Okrzei 26 znajdowały się rzeźby dwóch sów.

– Dom wymaga koszownej renowacji, dlatego postanowiłyśmy za pomocą oryginalnych pomysłów tchnąć w niego życie i przypomnieć jego historię – tłumaczy Edyta Ołdak, autorka i koordynatorka projektu.

Nowy kostium zabytku

Do współpracy zaproszone zostały dzieci. Maciek Pełka wymyślił, aby w miejscu, w którym dawniej stały kamienne postumenty Domu pod Sowami, pojawiły się balony. Natomiast zrujnowana Fabryka Zagórnego i Ogórkiewicza przy ul. Krowiej zyskała zegar. Ale nie pokazujący aktualną godzinę, tylko odmierzający czas do jej wyburzenia. Fabryka miała stać do końca czerwca. Stoi do dziś.

Najpierw, podczas zajęć sfinansowanych przez miasto, dzieci zapoznawały się z przeszłością praskich budynków. Potem miały za zadanie ożywić je w niebanalny sposób. Stąd nazwa przedsięwzięcia: „Praska Ciuciubabka”.

– Naprowadzałyśmy dzieciaki na pomysły, wspólnie szukaliśmy znaczeń – mówi Magda Jurek, współautorka projektu.

Uczestnicy akcji zaprojektowali ozdoby, a ich wykonanie artystki oddały w ręce profesjonalistów. Czasomierz wiszący na budynku przy ul. Krowiej przygotował zakład, który trudni się wykonywaniem zegarów. Natomiast sowy zrobiła firma zajmująca się tworzeniem balonowych gadżetów reklamowych.

Huśtawka dla dorosłych

Mimo że podczas akcji zrealizowane zostały tylko dwa projekty, to w trakcie warsztatów powstało kilkanaście koncepcji. Dzieci zaproponowały m.in., aby w dawnej Fabryce Mydła Florange przy ul. Stalowej powstało urządzenie do tworzenia baniek mydlanych, a w innym budynku zniszczonym podczas wojny pojawiły się karmniki dla ptaków.

Na zrealizowanie czeka też pomysł ośmioletniej Natalki Bąk. Dziewczynka chciałaby, aby na placu zabaw mieszczącym się na dawnym terenie synagogi (u zbiegu ul. Jagiellońskiej i Kłopotowskiego) powstała huśtawka dla dorosłych. W tej chwili organizatorki „Praskiej Ciuciubabki” szukają sponsorów.

Ekspozycję na praskich kamienicach można oglądać jeszcze przez dwa tygodnie.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane