Pedofil w pobliżu Leppera
Warszawska prokuratura postawiła zarzut pedofilii byłemu doradcy posłów Samoobrony - Zbigniewowi S. - Wcześniej był on karany za wyłudzenie kredytu i fałszowanie dokumentów.
Zbigniew S. miał, zdaniem śródmiejskiej prokuratury, bywać na Dworcu Centralnym, gdzie poznał prostytuujących się małoletnich. Jeden z poszkodowanych - 14-letni chłopiec - złożył zeznania obciążające byłego współpracownika Samoobrony. Prokuratura nie chce ujawnić, jak długo S. miał wykorzystywać chłopców. Postawiono mu zarzut doprowadzenia do obcowania płciowego z małoletnim, który nie skończył 15. roku życia (grozi za to kara pozbawienia wolności do 10 lat). Udało nam się skontaktować ze Zbigniewem S. - Czy molestował pan nieletnich chłopców? - To jakieś bzdury. - Prokuratura Śródmieście postawiła Panu zarzut doprowadzenia do obcowania płciowego z małoletnim. Potwierdza Pan to? - Nie. Mówiłem, że to jakieś bzdury. - Nie był pan przesłuchiwany w takiej sprawie? - Nie i jeszcze raz nie. Widocznie chodzi o jakąś inną osobę. Teraz jestem na zwolnieniu po operacji i nie będę zajmować się takimi bzdurami. Skąd Pan w ogóle ma takie informacje? - Czy to znaczy, że zarzuty są czyimś wymysłem? - Oczywiście. Do widzenia. Warszawska prokuratura okręgowa nie chce komentować zarzutów. - Potwierdzam, że postawiliśmy zarzuty osobie o inicjałach Zbigniew S. Odmawiam komentarzy na temat szczegółów śledztwa - stwierdził Maciej Kujawski, rzecznik stołecznej prokuratury okręgowej. Śledztwo w sprawie Zbigniewa S. trwa od kilku miesięcy. Policjanci wpadli na jego trop, rozpracowując innych podejrzanych związanych z tzw. klubem pedofilów. Takie same zarzuty jak Zbigniewowi S. postawiono także dwóm innym osobom: Julianowi K. i Jerzemu M. Czwarty - Janusz Ch. - odpowie za pokazywanie nieletnim treści pornograficznych. Zbigniew S. nie został aresztowany. Zastosowano wobec niego dozór policyjny. Akt oskarżenia w jego sprawie powinien trafić do sądu w ciągu kilku tygodni. Zbigniew S. pojawił się w Samoobronie na początku 2001 r. - Widziałem go w Sejmie, w klubie Samoobrony. Bez problemu poruszał się po gmachu parlamentu, gdyż miał odpowiednią przepustkę - mówi Zenon Tyma, były poseł tej partii. Inny były parlamentarzysta Samoobrony twierdzi, że Zbigniew S. uchodził za nieformalnego doradcę Andrzeja Leppera. - Był też doradcą do spraw małych i średnich przedsiębiorstw oraz asystentem Wandy Łyżwińskiej - dodaje nasz rozmówca. Stanisław Łyżwiński zaprzecza. - Owszem, pojawiał się w Samoobronie, ale to już historia. Nie był naszym doradcą - przekonuje Łyżwiński. Na nazwisko Zbigniewa S. gwałtownie reaguje szef partii Andrzej Lepper. - Nigdy, ale to nigdy nie był moim asystentem. Był społecznym asystentem Wandy Łyżwińskiej, ale po aferach z nim związanych zakazałem mu wstępu do Sejmu - zarzeka się lider Samoobrony. Zbigniew S. ma na swoim koncie wyrok za zagarnięcie mienia znacznej wartości i fałszowanie dokumentów. Mimo młodego wieku - ma 28 lat - oszukał szefów banku, którzy w 1996 r. przyznali mu kredyt w wysokości 800 tysięcy złotych. Zastawem kredytu była wydrukowana księga, według zaświadczenia mszał gregoriański pochodzący z X wieku. Według przedstawionego przez Zbigniewa S. zaświadczenia z Muzeum Narodowego, określono jego wartość na 2 mln 800 tysięcy złotych. Nikt w banku nie zastanowił się, jak było możliwe wydrukowanie księgi na pięćset lat przed wynalezieniem druku przez Gutenberga! Gdy Zbigniew S. nie spłacił ani jednej raty kredytu, bank zawiadomił prokuraturę. Okazało się, że zaświadczenie jest sfałszowane, a "mszał gregoriański" to zwykła księga liturgiczna z 1815 roku, której wartość nie przekracza 1,5 tys. zł. Za wyłudzenie kredytu i fałszowanie dokumentów Zbigniew S. został skazany na cztery lata więzienia. Nie przeszkodziło mu to prowadzić agencji PKO BP. Już po odbyciu kary założył kolejne firmy. W ubiegłym roku zajmował się egzekucją długów Konsorcjum Finansowo-Inwestycyjnego Colloseum. O tej firmie zrobiło się głośno, gdy jej szefowie - Józef Jędruch i Piotr Wolnicki, podejrzani o wyłudzenie ponad 300 mln zł, uciekli za granicę. (Kilka tygodni temu Jędruch został zatrzymany w Izraelu.) Pod koniec 2001 roku Andrzej Lepper z sejmowej mównicy miotał oskarżenia pod adresem kilku polityków, którym zarzucił łapówkarstwo. Pomówieni wytoczyli sprawę Lepperowi, którego świadkiem był Zbigniew S. Ostatnio zrobiło się o nim głośno przy okazji afery Rywina. Zbigniew S. oskarżył Adama Michnika o to, że naczelny "Gazety Wyborczej" namawiał go do prowokacji wymierzonej przeciwko Leszkowi Millerowi. Michnik sprawę skierował do sądu. Data: 20.08.2003
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.